Za kilkanaście lat energetyka jądrowa będzie czymś oczywistym, bez czego nie da się funkcjonować – podkreślił Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych, podczas zorganizowanej przez Górnośląsko-Zagłębiowską Metropolię konferencji pt. Atom dla samorządu. Reaktory to też szansa dla transformacji województwa, bo za kilkadziesiąt lat staniemy się energetyczną pustynią. Mały atom, czyli reaktory SMR, mogą stanąć w dawnych elektrowniach węglowych.
- Chicago jest otoczone małymi elektrowniami atomowymi, które dostarczają miastu tanią energię. Jej cena jest niższa 10-krotnie niż obecnie w Polsce. Te elektrownie będą działać nawet do 100 lat. Tutaj, w Polsce, jeszcze nie korzystano z energii jądrowej. Wymaga to zaangażowania, korzystania ze sprawdzonych wzorców. Efekt to tania energia i ochrona klimatu - mówił Mark Nelson, dyrektor zarządzający Radiant Energy Fund.
- Ukraina pokazała, że to, co uważano za schyłkową politykę energetyczną - elektrownie jądrowe - stało się ważne. Pomyłką okazał się za to Nord Stream 2 – dodał.
Zapewnić najtańszy prąd
Skąd bierze się zainteresowanie samorządowców atomem? W nowym modelu biznesowym i organizacyjnym tak samorządy, jak i inni końcowi odbiorcy energii mogliby stać się współwłaścicielami elektrowni zapewniającej im najtańszą energię. Koncepcję SaHo przedstawili dr Bożena Horbaczewska ze Szkoły Głównej Handlowej oraz Łukasz Sawicki z Ministerstwa Klimatu i Środowiska.
Zdaniem dr Horbaczewskiej SaHo może być ofertą państwa dla samorządów w zakresie długoterminowego zabezpieczenia dostaw najtańszej energii elektrycznej. Zainteresowanie modelem wyraziło już kilka miast.
Współwłaścicielami bloków jądrowych są odbiorcy prądu (w tym samorządy) w USA, Finlandii, Holandii i w Niemczech. W modelu SaHo państwo buduje elektrownię, a następnie sprzedaje ją końcowym odbiorcom energii. Mają oni prawo i obowiązek odbioru energii po kosztach jej wytworzenia. Państwo jest pierwotnym inwestorem elektrowni - np. poprzez spółkę, której celem nie jest generowanie zysku, ale wybudowanie bloku jądrowego, a następnie produkcja energii i jej sprzedaż akcjonariuszom po kosztach produkcji.
Podczas ubiegłotygodniowej konferencji podkreślano, że energetyka jądrowa to technologia, która przez wiele kolejnych dekad może zasilać całe metropolie w prąd w sposób tani i stabilny.
Stare dla nowego
- Istniejące w regionie tradycje i kompetencje przemysłowe warto wykorzystać do implementowania nowych technologii, być może także jądrowych. Kwestie budowania niezależności energetycznej postrzegać należy też na poziomie lokalnym i regionalnym – mówił Kazimierz Karolczak, szef GZM.
Joanna Szostek z Polskich Elektrowni Jądrowych opowiedziała o postępach w budowie pierwszej polskiej atomówki.
- Lokalizacja jest znana - to Lubiatowo-Kopalino w gminie Choczewo. Oprócz atomu w województwie pomorskim inwestuje się też w energetykę wiatrową. Zaś w Zwardowie działa największa w kraju farma fotowoltaiczna. Ta cała moc musi być wprowadzona do systemu energetycznego. Pomorskie stanie się hubem energetycznym – podkreślała.
Dodała, że elektrownia jądrowa to energia tania, dostępna i pewna przez 24 godziny na dobę. To wielomiliardowe inwestycje, także w sieci, drogi, koleje, obiekty. To miejsca pracy, local content, czyli wykorzystanie potencjału lokalnych firm. Tylko przy budowie elektrowni pracę znajdzie 8 tys. osób. Będą też wysokie wpływy z podatków do kas urzędów gmin i powiatów.
- Pierwsza łopata na budowie elektrowni powinna zostać wbita w 2026 r., a już w 2033 r. -uruchomienie pierwszego bloku. To ambitne, ale realne – wyliczyła Szostek.
Łukasz Bartela z Politechniki Śląskiej przedstawił projekt Desire, który jest szansą dla Śląska na czas po węglu.
- Za 20 lat ultranowoczesne bloki węglowe jeszcze będą zapewniały krajowi elektryczność i bilansowanie przy zapewne jeszcze większym udziale OZE. U nas na Śląsku przeważają bloki klasy 200 megawatów, które w 2042 r. zostaną już wycofane z użytkowania i zaczniemy być pustynią energetyczną. Co z energią dla Śląska? Odpowiedzią może być projekt Desire, czyli wybudowanie małych reaktorów jądrowych SMR czwartej generacji na terenach wybranych, niepracujących już elektrowni, np. w Chorzowie i Łagiszy - mówił Łukasz Bartela.
Przypomnijmy, 1 kwietnia 2022 r. konsorcjum pięciu podmiotów rozpoczęło działania w ramach projektu Desire: „Plan dekarbonizacji krajowej energetyki zawodowej na drodze modernizacji z wykorzystaniem reaktorów jądrowych”. Konsorcjum tworzą: Politechnika Śląska, Ministerstwo Klimatu i Środowiska, Biuro Studiów, Projektów i Realizacji Energoprojekt-Katowice, Instytut Chemii i Techniki Jądrowej oraz Instytut Sobieskiego.
- Obszar Górnego Śląska i Zagłębia to miejsca, gdzie mogą być wdrażane nowe technologie jądrowe, wodorowe, a także konwersja biomasy i wielkoskalowe magazynowanie energii. Są tu tereny atrakcyjne dla małego atomu. To szansa dla regionu na uniknięcie recesji gospodarczej, emigracji ludności i ubożenia społeczeństwa - podkreślił naukowiec. - Niechybnie przyjdzie czas na SMR, trzeba ten czas wykorzystać na edukację i stworzyć przyjazną atmosferę dla przyszłych inwestycji - dodał.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.