Malinowska Skała (1152 m n.p.m.) jest chyba znana wszystkim, którzy przemierzają szlaki Beskidu Śląskiego i jest przez nich rozpoznawalna niczym Giewont (1895 m n.p.m.) przez bywalców Zakopanego.
Obie góry są obowiązkowym tłem do zdjęć, które są dowodem, że tam się było. Popularność tej pierwszej bierze się zapewne stąd, że leży na uczęszczanych szlakach między Skrzycznem, Baranią Górą i Przełęczą Salmopolską.
Zdjęcie z charakterystycznym głazem nie oznacza jednak, że się było na szczycie Malinowskiej Skały, który jest szczytem zwornikowym w masywie Baraniej Góry. Ten bowiem znajduje się jakieś 60 m na północ od skalnej ambony uwielbianej i obleganej przez turystów. Jest to tzw. wychodnia skalna o wymiarach 6x14x5 m.
Przyglądając się jej uważnie, można zobaczyć, że kamień zawiera liczne okruchy łupków mikowych, granitów i ziarna skaleni. Okazuje się, że masyw Malinowskiej Skały wraz z okolicznymi górami i przełęczami jest zbudowany z tzw. zlepieńców z Malinowskiej Skały, które są utworzone przez drobno- i średnioziarniste zlepieńce kwarcowe. Tak twierdzą geolodzy.
Według legendy zaś skała ta pojawiła się za sprawą górali, którym się zamarzył młyn, diabła, który za duszyczki chciał to marzenie ziścić, nieposłusznej niewiasty i koguta, który zapiał w nieodpowiednim momencie. Ale to już inna opowieść...
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.