Niemal 8,5 mln deklaracji złożono do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków od lipca 2021 roku. Tempo wywiązywania się z tego ustawowego obowiązku wzrosło zdecydowanie w momencie ogłoszenia rządowych dopłat do węgla. Dzięki temu wiemy czym Polacy ogrzewają swoje domy. Nadal rządzą paliwa stałe, w tym węgiel, ale wzrasta też popularność drewna i pelletu. Popularność pomp ciepła to mit. Ma je zaledwie 2 proc. budynków, bo ich zakup i montaż to ogromny wydatek.
Sprawdźmy jak to wygląda. Co trzeci dom ogrzewany jest kotłem na paliwo stałe (węgiel, drewno, pellet) z podajnikiem ręcznym lub automatycznym. Kotły gazowe są w co czwartym domu (24 proc.). Z ogrzewania elektrycznego korzysta 11,5 proc. Polaków i drugie tyle z kominków i kóz. Piece kaflowe to – 4,7 proc., trzony kuchenne – 5,7 proc. Zyskujące na popularności pompy ciepła to zaledwie 2 proc.
Dr Adam Nocoń ze Stowarzyszenia Polskich Producentów Urządzeń OZE, ubolewa, że biopaliwa w Polsce zostały wrzucone do jednego koszyka z paliwami kopalnymi.
- W efekcie chciano zlikwidować drewno będące biomasą i zastąpić je kopalnym gazem. Kiedy przejeżdżamy przez Polskę widzimy na polach ogromne bele słomy. To też bardzo dobre paliwo, tyle, że nienadające się do spalania w gospodarstwach domowych. Każde paliwo jest dobre, pod warunkiem, że je dobrze wykorzystamy. Nawet przysłowiowe już opony, pod warunkiem, że trafi do odpowiedniego urządzenia – podkreślił naukowiec podczas jednej z sesji Targów EXPO Katowice.
W gospodarstwach domowych z biopaliw stałych najczęściej wykorzystujemy drewno i pellet. Powoli takie ogrzewanie jest wypierane przez technologię przyszłości jaką są pompy ciepła. To jednak nie tak, że zastąpią one biopaliwa w ciągu kilku lat. Drewno i pellet (zagęszczona masa drzewna) długo jeszcze będzie wykorzystywane.
- Po węglu to nasze drugie rodzime paliwo. Jeśli chodzi o pellet to jesteśmy pod względem wielkości produkcji na piątym miejscu w UE, a przecież produkujemy go jedynie z pozostałości tartacznych. To nie jest tak, jak to nagłaśniają niektórzy ekolodzy, że do produkcji pelletu ścina się drzewa. One są zbyt cennym surowcem by je zmielić. Jeszcze kilkanaście lat temu trociny, z których robi się pellet były odpadem. Tartaki nie wiedziały jak się go pozbyć. Na szczęście naukowcy rozwiązali ten problem, a pellet okazał się świetnym i ekologicznym paliwem. Co prawda pyli, ale są to tak niewielkie ilości, że nieszkodliwe dla człowieka – podkreśla dr Nocoń.
Przypomina, że drewno i pellet kilka lat temu pomogło uniknąć zapłacenia do Brukseli wysokiej kary za zbyt niski udział zielonej energii w ogóle wytwarzanej. Okazało się, że oprócz węgla spalamy w naszych domach sporo biomasy.
Z CEEB wynika, ze w naszych domach nadal mamy1,7 mln urządzeń grzewczych poniżej III klasy, które powinny być jak najszybciej wymienione na np. kominki, ogrzewacze na drewno i pellet. W ten sposób szybko zmniejszylibyśmy emisję w całym kraju.
- W domach, które przejdą gruntowną termomodernizację, warto zamontować pompę ciepła. Te niedocieplone, m.in. gierkowskie klocki – tam pompa ciepła nie spełni swojego zadania. Urządzeń na drewno kawałkowe, czyli kominków, mamy w domach prawie 2 mln. Na węgiel prawie 2,7 mln – informuje dr Nocoń.
UE wyliczyła, że z pozostałości tartacznych oficjalnie produkujemy 600 tys. ton pelletu. Trzeba jednak pamiętać, że jest sporo małych i średnich firm, które produkują bardzo dobry pellet, ale ich nie stać na przejście procesu certyfikacyjnego i odprowadzenie haraczu do Niemiec. Na szczęście są już także w Polsce firmy, które tym zaczynają się zajmować.
- Biomasą palimy w kominkach, kozach, a także w piecach kaflowych. Ten ostatni to świetny piec. Jeśli wrzucimy do niego wyselekcjonowane, wysuszone drewno, to będzie się rozgrzewał i emitował przez kilka godzin. A kolejne kilkanaście oddawał ciepło. Żadne inne urządzenie nie oddaje energii tak długo. Te piece były testowane w austriackim laboratorium, bo polscy zdunowie uznali, że jeśli wykonają je w Polsce, to nie zostaną uznane za wiarygodne przez ekologów. Ten kocioł miał pyłu zaledwie 18 miligram, czyli poniżej połowy normy ekodizajnu – wylicza dr Nocoń.
Przypomina, że wszystko co spala biomasę jest zaliczane do zeroemisyjności CO2.
- Jeśli zamienimy kotły węglowe na przeznaczone do spalania biomasy, to znacznie obniżymy emisję tego gazu cieplarnianego. Przelicznik jest prosty: jedna tona spalonego węgla to 2 tony CO2. Likwidacja 2 mln palenisk węglowych da szybki efekt. Tak robią Niemcy dokładając pellet m.in. do lokalnych ciepłowni – podkreślił naukowiec.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Nie nie jest takie dobre i kaloryczne...