Paragwaj, Chile, Stany Zjednoczone, Republika Południowej Afryki, Hiszpania. Wspaniałe emocje i wielkie zwycięstwa. Skat wciąż ma w naszym kraju wielu zwolenników, choć liczba zawodników czynnie uprawiających tę grę od kilku już lat wyraźnie spada.
Adam Kołodziejski triumfował w tegorocznych Mistrzostwach Polski w Skacie. Drużynowo zwyciężyli zawodnicy występujący pod szyldem OSP Lędziny. To w większości górnicy z ruchu Ziemowit. Wśród kobiet natomiast na najwyższym stopniu podium stanęła Helena Broda. 84–letnia emerytowana pracownica kopalni Staszic należy od lat do ścisłej czołówki polskich skacistów. Wśród juniorów najlepszy okazał się Piotr Krzywoń. Obydwoje reprezentują barwy katowickiego Amicusa.
Początki działalności klubu sięgają 1995 r. To prawdziwa wylęgarnia talentów. W ciągu ponad 25 lat działalności pod jego auspicjami występowali m.in. mistrzowie indywidualni i zespołowi: Stanisław Grzyb, Arkadiusz Konowalski, Jakub Szeliga i kolejne pracownice katowickiego Staszica: Ewa Bucka oraz Ewa Lubecka. Wspomniana wcześniej Helena Broda to osobny rozdział w historii klubu Amicus. Na swym koncie ma wiele krajowych i międzynarodowych sukcesów, w tym tytuł mistrzyni Andaluzji, wywalczony na turnieju w Hiszpanii. Do skatowej czołówki należy również drużyna Amicusa w składzie: Arkadiusz Kowalski, Sebastian Grzyb, Paweł Bergier, Marcin Kuchmacz, Leonard Synowiec i Piotr Czypionka. To sześciokrotni mistrzowie Polski. Po tytuł sięgali cztery razy z rzędu!
Z ręką na sercu
– Zawsze należeliśmy do skatowej czołówki. Powiem z ręką na sercu, że skat rozsławił nasz kraj w świecie, właśnie dzięki naszym drużynom klubowym i kadrze narodowej. Zwyciężaliśmy w najbardziej prestiżowych turniejach. Doskonale pamiętam nasze występy w Las Vegas, w Stanach Zjednoczonych, sześć lat temu. Miejscem rozgrywek XX Mistrzostw Świata w Skacie był zabytkowy Flamingo Las Vegas Hotel & Casino. Położony jest w środku bulwaru Strip. Na 15–hektarowym terenie znajduje się m.in. basen w stylu karaibskim i tropikalny park dzikich zwierząt, a w sąsiedztwie diabelski młyn High Roller. Takich przygód się nie zapomina. Fantastycznie zagrał Arkadiusz Konowalski. Po turnieju wypożyczyliśmy samochód i popędziliśmy przed siebie, do Kalifornii – opowiada Piotr Czypionka, szef górniczej Solidarności w kopalni Staszic–Wujek i prezes SK Amicus.
Ogromne emocje towarzyszyły mistrzostwom świata, które rozegrano w Polsce w 2012 r. Miejscem rywalizacji miłośników skata był Karpacz i tamtejszy hotel moloch Gołębiewski. Zjechało wówczas ponad 760 uczestników różnych narodowości, m.in. z Brazylii, Australii, Chile, Argentyny, Kanady, Bahamów, Niemiec, Francji, Hiszpanii, Południowej Afryki, USA, Austrii, Namibii.
Bardzo zacięty przebieg miały również mistrzostwa świata w skacie rozegrane dwa lata później w dalekim Asuncion, stolicy Paragwaju. W rozgrywkach zaprezentowało się 20 sekcji zrzeszonych w międzynarodowej federacji skata, a 8 z nich wystawiło swoje drużyny narodowe. Indywidualnie grało 137 zawodników. Polska federacja wystawiła 12 zawodników, w tym jedną drużynę klubową.
– Rozgrywki zostały przeprowadzone w Hotelu Yacht i Golf Klub Paraguayo nad rzeką Paragwaj. I znów błysnął Arkadiusz Konowalski. Zdobył tytuł wicemistrza świata – wspomina Ryszard Feit, prezes zarządu okręgu PZS w Katowicach.
Coś więcej niż gra
Reprezentanci katowickiego Amicusa bronili także biało–czerwonych barw na zawodach w Kapsztadzie, w Republice Południowej Afryki. Klasę pokazał m.in. Aleksander Frysztacki, sięgając po tytuł mistrza świata w kategorii juniorów. W turnieju wzięło udział 190 osób z wielu państw świata, w tym z Brazylii, Kanady, Hiszpanii, Szwajcarii, Namibii, Chile i Paragwaju. Polska ekipa była drugą najliczniej reprezentowaną. Polacy w drużynowych mistrzostwach zajęli 2. miejsce zaraz za Niemcami.
Z reprezentantami tego kraju nasi mistrzowie zawsze toczyli najbardziej zacięte pojedynki. Wszak skat narodził się właśnie w Niemczech. Na Śląsku grę rozpowszechnili ponad 150 lat temu właściciele kopalń i fabryk. Potem przyszły lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte zeszłego stulecia, kiedy ludzie z całej Polski ściągali do pracy w śląskich kopalniach w poszukiwaniu lepszego zarobku i przy sposobności poznawali zasady tej gry. W ten sposób skat został spopularyzowany także w innych regionach kraju.
Zagorzali jego miłośnicy twierdzą, że jest on czymś więcej niż tylko grą.
– Trzeba być skupionym praktycznie od pierwszej do ostatniej minuty rozgrywki, często przez sześć godzin. Gracza musi cechować dobra pamięć, zwłaszcza wzrokowa, refleks i umiejętności matematyczne. Wciąż bowiem trzeba liczyć i przeliczać rozmaite rachunki, ponieważ celem jest wygranie licytacji, a następnie zebranie przynajmniej 61 oczek. Ten, który wygra licytację, zostaje solistą, może obejrzeć dwie karty leżące na stole i spośród wszystkich dwunastu odłożyć dwie, które według niego zapewnią mu wygraną. Dobra karta w ręku to nie wszystko. Trzeba umieć ją dobrze wykorzystać, a to jest już sztuka – przyznaje Piotr Czypionka.
Skat jest dla jego miłośników sposobem spędzania wolnego czasu. Towarzyszy im podczas wspólnych wycieczek krajoznawczych, wyjazdów na grzybobrania, a nawet podczas rekolekcji.
– Niestety zawodników ubywa. W Polskim Związku Skata zarejestrowanych jest 1048 graczy, a jeszcze 10 lat temu było ich ponad 3 tysiące. Z 45 śląskich klubów pozostało jedynie 18. Na ostatnie mistrzostwa Polski górników zgłosiły się 163 osoby. Przed laty frekwencja była dwa razy większa. Uczmy dzieci tej gry, bo warto. Zachęcamy do odwiedzenia naszej siedziby w Giszowcu na placu Pod Lipami w każdy poniedziałek – zachęca Czypionka.
Polski Związek Skata czyni właśnie starania, aby kolejne skatowe mistrzostwa świata w 2024 r. zorganizować na Śląsku.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.