Norwescy pracownicy sektora naftowego domagają się podwyżek swoich uposażeń z powodu panującej inflacji oraz wysokich cen ich produktów. Ponieważ nie mogli porozumieć się w tej sprawie z właścicielami firm, 3 lipca zapowiedzieli przystąpienie do strajku, który miał się rozpocząć dwa dni później.
W sytuacji, kiedy Europa boleśnie odczuwa braki w dostawach gazu ziemnego, strajk ten byłby kolejną katastrofą w pogłębiającym się stale kryzysie energetycznym w skali całego kontynentu. Według agencji Reuters (Norway oil and gas workers' strike could cut about 8% of outu – 3.07.2022 r.) strajk ten spowodowałby tylko 8-procentowy spadek dostawy gazu, ale w obecnej sytuacji byłoby to czymś całkowicie niedopuszczalnym. Rzecz wydaje się niebywała, gdyż do strajku przystąpił jeden z najmniejszych związków zawodowych zrzeszający 15 proc. pracowników.
Nie zaakceptował on porozumienia pozostałych związków zawodowych. Lederne to najmniejszy z trzech norweskich związków zawodowych pracowników naftowych, który zrzesza głównie kadrę kierowniczą uważaną za kluczową dla wydobywanych produktów naftowych. I tu tkwi sedno sprawy, gdyż kadra ta jest w stanie sparaliżować dowolną liczbę eksploatowanych pól naftowych i gazowych. Ich przedstawiciel, który negocjuje w imieniu 1300 członków, powiedział, że planowany strajk nie będzie miał praktycznie żadnego wpływu na produkcję gazu w czasie ograniczonej podaży w Europie, ponieważ objęte nim platformy prawie wyłącznie produkują ropę. Prezes tego związku Audun Ingvartsen powiedział, że: - Nasi członkowie to kluczowy personel kontrolujący produkcję, więc kiedy przystąpią do strajku, normalne będzie, że wszystkie platformy eksploatacyjne przestaną pracować.
W tej, wydawałoby się bez wyjścia, sytuacji na drugi dzień strajku do negocjacji włączył się rząd norweski i zaproponował przymusowy arbitraż. To nałożenie przymusowego arbitrażu oznacza, że akcja protestacyjna „musi zostać zakończona” i że spór zostanie rozstrzygnięty przez Krajową Radę Płac. Zamiast tego poproszono strajkujących o jak najszybsze wznowienie pracy.
Elisabeth Brattebø Fenne, dyrektor ds. organizacji i polityki pracodawców w Norwegian Oil and Gas, zauważyła: - Cieszymy się, że rząd rozumie powagę sytuacji i działa na rzecz utrzymania dobrej reputacji Norwegii jako wiarygodnego i stabilnego dostawcy gazu ziemnego dla Europy.
Gdyby doszło do ciągłego strajku związkowców z Lederne, mogło to zatrzymać 56 proc. norweskiego eksportu gazu do Europy ze skutkiem od soboty, 9 lipca 2022 r. Dla norweskiego rządu była to sytuacja nie do zaakceptowania. Przede wszystkim dlatego, że miała ona miejsce zaledwie kilka dni po tym, jak Unia Europejska i Norwegia zacieśniły współpracę energetyczną w związku z wojną na Ukrainie i determinacją UE, by skończyć z rosyjskimi paliwami kopalnymi, zamierzając zakazać prawie 90 proc. importu rosyjskiej ropy.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.