Przed dwudziestu pięciu laty, na początku lipca 1997 r., znaczną część Polski nawiedziła potężna powódź, nazwana potem powodzią tysiąclecia. Zatopione zostały miasta w dolinie Odry takie, jak: Racibórz, Opole, Wrocław i częściowo Nowa Sól. Powódź stała się też powodem zamknięcia ostatniej w Polsce kopalni barytu.
- Woda płynęła z gór tak, że pompy nie nadążały - opowiada były górnik kopalni barytu w Boguszowie-Gorcach, mieszkający nadal obok dawnego zakładu.
Dzisiaj po kopalni śladu nie ma. Wędrując ulicą Młodzieży Polskiej w Boguszowie-Gorcach, ma się wrażenie spaceru uroczą doliną podgórską, osłoniętą z dwu stron niewielkimi wzniesieniami Gór Wałbrzyskich. O tym, że była tu kopalnia, która została zalana na początku lipca 1997 r. przez powódź tysiąclecia i z tego powodu zakończyła działalność, pamiętają jednak okoliczni mieszkańcy.
Powódź miała wielorakie konsekwencje. Konsekwencje polityczne poniósł m.in. ówczesny premier Włodzimierz Cimoszewicz, który odwiedził wieś Jarnołtówek w Górach Opawskich, a więc jedną z pierwszych miejscowości przy granicy z Republiką Czeską, która wówczas została zalana. Premier wypowiedział wówczas słowa, które długo mu wypominano: - To jest kolejny przypadek, kiedy potwierdza się, że trzeba być przezornym i trzeba się ubezpieczać - stwierdził wtedy Włodzimierz Cimoszewicz.
Góry Opawskie i położone u ich podnóża Prudnik i Głuchołazy były pierwszymi polskimi miastami, które ucierpiały w skutek powodzi w lipcu 1997 r. Tamtejsze zakłady górnicze, prowadzące eksploatację odkrywkową m.in. szarogłazu, nie zostały jednak zalane.
- Komentarz Włodzimierza Cimoszewicza padł u nas. Pamiętam, jak nad Pokrzywną przelatywał śmigłowiec razem z nim, choć wtedy jeszcze tego nie wiedziałem. Czynne kamieniołomy nie znajdują się przy ciekach, a zalania z wód opadowych, które na pewno miały wtedy miejsce, zostały zlikwidowane siłami zakładów wydobywczych. Nie pamiętam szczególnych problemów artykułowanych przez dyrekcje kamieniołomów, piaskowni czy żwirowni. Z uwagi na spore zniszczenia w okolicy na pewno po powodzi zasypani zostali zleceniami na materiały - wspomina Andrzej Dereń, redaktor naczelny Tygodnika Prudnickiego i działacz PTTK.
Podobnego spustoszenia jak w Boguszowie-Gorcach, powódź z lipca 1997 r. nie wywołała w KWK Nowa Ruda. Kopalnia ta w przeszłości była zalewana wodami powodziowymi. Taka sytuacja miała miejsce w latach 1839, 1876 oraz 1910.
Sytuacja powodziowa miała wpływ na ilość wód w podziemiach bytomsko-tarnogórskich. Z powodu podwyższonego poziomu wody, Sztolnia Czarnego Pstrąga w Tarnowskich Górach od 8 lipca do 8 sierpnia 1997 r. była zamknięta dla turystów i nie odbywały się wtedy przejażdżki łodziami. Powodem był znacznie zamulony roznos sztolni w gminie Zbrosławice. To utrudniało spływ wody ze sztolni.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.