Światowe, a także krajowe media snują dywagacje na temat eksploatacji zasobów surowcowych Księżyca. Przemawiać ma za tym kilka uzasadnień. Jednym z najpopularniejszych jest argument, że na naszym globie znajduje się skończona ich ilość, która wkrótce zostanie wyeksploatowana, dlatego zasoby znajdujące się na Księżycu mają je uzupełnić.
Od strony fantastyki naukowej, jest to temat ciekawy, interesujący i nawet popularny, który znajduje czytelników. Znacznie gorzej jest, kiedy w poważnym tonie zajmują się nim czołowe media gospodarcze, wprowadzając w błąd opinię publiczną i polityków, którzy przecież na wszystkim nie muszą się znać.
Przede wszystkim błędne jest założenie, że surowce na skutek ich eksploatacji wyczerpują się i wkrótce ich zabranie, gdyż jest ich skończona ilość. To wszystko prawda, ale w kontekście filozoficznym, owszem surowców ubywa, ale nikt jakoś nie pokusi się o ich globalną ocenę ilościową.
Punktem wyjścia dla wspomnianych mediów jest ich aktualny stan rozpoznania. Ten stan może być punktem wyjścia dla rozważań w skali roku, dziesięciu i co najwyżej trzydziestu lat. Przez ten czas technika i technologia wydobycia, przetwarzania i ich poszukiwań ulega znaczącemu postępowi technicznemu, który całkowicie zmienia realia dostępu, ocen i ilości wydobywanych surowców.
Tu wystarczy przypomnieć Raport Rzymski z 1972 r. w którym oceniono, że zasoby ropy naftowej na całym globie mają ulec wyczerpaniu w 2003 r. Jakoś ten termin minął, a ropy jest znacznie więcej aniżeli wydobywano podczas sporządzania tego raportu.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.