Odejście od importu węgla z Rosji jest możliwe, dla gazu potrzebujemy kilku miesięcy; najtrudniej będzie jednak z ropą - wskazuje w analizie Forum Energii. Podkreśla jednocześnie, że bez względu na wszystko czekają nas miesiące jak nie lata bardzo wysokich cen surowców.
Forum Egerii informuje, że obecnie nieco mniej niż połowa Polskich potrzeb energetycznych (46 proc.) jest zaspakajana przez surowce z importu. Na własne potrzeby produkujemy 3 proc. ropy naftowej, 20 proc. gazu i 80 proc. węgla.
Odnośnie węgla eksperci wyjaśniają, że w imporcie węgla dominującym dostawcą jest Rosja, której udział w 2020 r. wyniósł 75 proc. Podkreślono, że większość sprowadzanego surowca wykorzystywana jest do celów grzewczych - 60 proc. trafia do gospodarstw domowych; 15 proc. dostarczane jest do małych ciepłowni (głównie we wschodniej Polsce); 22 proc. kupują koksownie.
Eliminacja rosyjskiego węgla z Polski, przy odpowiednim przygotowaniu nie powinna zagrozić bezpieczeństwu dostaw ciepła, a tym bardziej energii elektrycznej. Można założyć, że większość gospodarstw domowych posiada zapasy węgla. Ciepłownie mają ustawowy obowiązek utrzymywania zapasów na co najmniej 30 dni. Temperatury są łagodne, za chwilę koniec sezonu grzewczego. Większym wyzwaniem będzie zapewnienie stabilnych dostaw ciepła i energii elektrycznej przyszłej zimy - wskazuje Forum Energii.
Jeśli chodzi o gaz - to Forum informuje - w 2020 r. Polska wydobyła blisko 5 mld m sześc. gazu ziemnego, co stanowiło jedną czwartą zużycia - resztę musiał pokryć import. Na dziś 55 proc. sprowadzanego do kraju błękitnego paliwa pochodzi z Rosji. Obecnie zużywamy ok. 20 mld m sześc. gazu, a jego głównymi konsumentami są przemysł, gospodarstwa domowe oraz ciepłownictwo.
Forum Energii wyjaśnia, że pojemność magazynów gazu w Polsce wynosi 2,9 mld m sześc. Terminal LNG, który został oddany do użytku w 2016 r., ma obecnie przepustowość 5 mld m sześc., ale aktualnie trwa jego rozbudowa, która zwiększy jego moc do 7,5 mld m sześc.
Eksperci przypomnieli, że trwa też budowa gazociągu Baltic Pipe, która ma zakończyć się z końcem 2022 r. Tym samym rosyjskie dostawy zastąpimy gazem sprowadzanym z północy - z Norweskiego Szelfu Kontynentalnego. Przepustowość tego połączenia wyniesie do 10 mld m sześc., tyle ile obecnie co roku kupujemy od Gazpromu. Przerwanie dostaw gazu z kierunku rosyjskiego z dnia na dzień może być dużym wyzwaniem dla przemysłu, elektroenergetyki i gospodarstw domowych. Warto jednak pamiętać, że i tak w związku z wygaśnięciem kontraktu jamalskiego, pod koniec tego roku zaprzestaniemy importu gazu ze Wschodu - zauważa Forum.
Z analizy Forum Energii wynika, że obecnie największy problem Polska miałaby, jeśli chciałaby zrezygnować z dostaw ropy ze Wschodu. Ropa to podstawowy produkt do produkcji benzyny, parafiny, asfaltu czy mazutu, który napędza statki.
Eksperci wskazują, że obecnie Polska zależna jest od importu ropy z Rosji w 65 proc.; w 2000 r. było to 93 proc. Do Polski trafia ponad 16 mln ton ropy ze Wschodu.
Forum zwraca uwagę, że Polska dywersyfikuje dostawy tego surowca. Od kilku lat mamy kontrakty na dostawy z Arabią Saudyjską, USA, Norwegią.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.