Sojusz taki wydaje się być czymś niemożliwym wobec upartego i długotrwałego polsko-czeskiego sporu o kopalnię Turów. Jak wiadomo w polityce nie ma rzeczy niemożliwych. Tym bardziej, kiedy oba dotychczas skłócone państwa dostrzegają dużo ważniejszy i korzystniejszy wspólny interes.
Europejskie media w nowym roku odnotowują czeski sprzeciw dla likwidacji energetyki jądrowej w Niemczech, a w przyszłości także ich tego rodzaju elektrowni. Sprzeciw ten jest o tyle ważny, że dotychczas Czesi byli jednymi z najbliższych sojuszników Niemiec. Historia pokazuje, że nic tak nie utrwala wszelkiego rodzaju sojuszów, jak wspólne interesy.
W tym przypadku problem istnienia czeskich elektrowni jądrowych jest kluczowym elementem polityki energetycznej tego kraju. W tym kontekście polsko-czeski spór o kopalnię Turów, staje się czymś drugorzędnym.
Na kursie kolizyjnym
Peter Fiala nowy premier Czech w noworocznym orędziu zawarł kilka istotnych sformułowań związanych z energetyką tego kraju. Z tego powodu wystąpienie to odnotowały zarówno krajowe, jak zagraniczne agencje medialne.
Codzienne, popularne i niezależne praskie medium informacyjne expats.cz szeroko omawia to wystąpienie w artykule „Nowy czeski rząd jest już na kursie kolizyjnym z Brukselą”.
W pierwszym rzędzie nowy premier odniósł się do propozycji UE likwidacji czeskiego przemysłu samochodów benzynowych. Jest on jakby, takim samym dla Czech problemem, jak dla nas likwidacja górnictwa węglowego. Czeska gazeta pisze, że „Mocne słowa Fiali wydają się rozwiewać nadzieje niektórych, że Czechy staną się uległym partnerem UE po odejściu Andreja Babiša.
Być może rząd się zmienił, ale podstawowe fakty uzależnienia Czech od przemysłu motoryzacyjnego pozostają takie same, więc Fiala nie może bez przeszkód zaakceptować dramatycznej zmiany charakteru produkcji samochodów.
- Propozycja zakazu używania samochodów z silnikami spalinowymi zagroziłaby egzystencji wielu ludzi w naszym kraju, którzy nie używają samochodu osobowego jako luksusu ani dla rozrywki – ostrzegł Fiala. To jakby wstęp do twardego stanowiska premiera Czech do polityki energetycznej UE.
Tę kwestię praski dziennik prezentuje interesująco również dla polskiego czytelnika. „Fiala poparł stanowisko Babiša (poprzedniego premiera) w sprawie energetyki jądrowej, zauważając, że jeśli atom nie będzie dalej rozwijany, Czechy nie będą w stanie produkować wystarczającej ilości energii po rozsądnych cenach, ostrzejsze ograniczenia UE dotyczące wykorzystania paliw kopalnych mogą szczególnie mocno uderzyć w czeską gospodarkę.
W tym kontekście Fiala powiedział, że Zielony Ład UE nie może zubożać obywateli bloku i musi być korzystny dla Czech, Bruksela może zatem spodziewać się dalszego sprzeciwu Pragi w ciągu najbliższych czterech lat.
Czeska energetyka jądrowa
Tworzy ją sześć bloków energetycznych. Starszej generacji w Dukovanach po dwa bloki 468 MW i dwa po 471 MW. Nowsze dwa bloki energetyczne zlokalizowane są w Temelinie, każdy z nich po 1027 MW. Łącznie wytwarzają one 30 proc. energii elektrycznej Czech, Podczas gdy sporna elektrownia w Turowie wytwarza ok. połowy tej wielkości, co dla nas stanowi to 7 proc. krajowej energii elektrycznej.
Porównując oba te problemy widać, że Czechom będzie dużo bardziej zależało na naszym poparciu istnienia ich energetyki jądrowej, aniżeli stwarzania problemów dla naszej energetyki w Turowie.
Żeby dwoje chciało naraz
Przedstawione wyżej czeskie postulaty pod adresem UE, wydają się być takie same, jak nasze, z tą tylko różnicą, że dotyczą one energetyki jądrowej i produkcji samochodów. Dla nas poparcie czeskich postulatów stworzy być może nawet nieformalny, ale skuteczny sprzeciw dla likwidacji polskiego górnictwa węglowego.
W tej sprawie nie powinniśmy mieć żadnych oporów. Tym bardziej, że za nasze poparcie, Czesi chętnie wycofają się ze sporu w sprawie Turowa. Być może, że zażądają oni symbolicznej rekompensaty dla zamknięcia tej sprawy.
Co do przyszłości współpracy w sprawach wspólnego stanowiska polityki energetycznej UE, winno się ono przekładać na inne też działy gospodarki i kultury oraz na wzajemny szacunek tak miedzy politykami, jak i narodami. Jeżeli kiedyś do tego jeszcze dojdzie, to zapewne nie będziemy już więcej zaskakiwani podobnymi postulatami, jak zamknięcie kopalni i elektrowni Turów.
Tu za Boyem Żeleńskim można przypomnieć znaną jego sentencję „Bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało na raz”.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.