Trzy pytania do prof. WŁADYSŁAWA MIELCZARSKIEGO z Politechniki Łódzkiej.
Jaki był ten mijający 2021 rok? Które wydarzenia w energetyce go zdominowały?
Przede wszystkim mieliśmy do czynienia z gwałtownym wzrostem zapotrzebowania na energię elektryczną po pandemii, która zresztą jeszcze się nie skończyła. Za tym poszedł skok cen surowców, takich jak gaz ziemny i węgiel oraz wzrost cen prądu. Wraz z powiększonym zapotrzebowaniem na energię nastąpiło, co jest naturalną konsekwencją - zwiększenie zużycia paliw kopalnych, a w szczególności węgla. Rekordy w Europie biją Niemcy, gdzie produkcja energii z tego surowca rośnie i to bardzo gwałtownie z kwartału na kwartał. To wszystko zaczyna nam uświadamiać, że zbudowaliśmy systemy, które przestajemy kontrolować. Przykładem jest system EU ETS, który działa destrukcyjnie na gospodarkę. Z drugiej strony to jest i negatywne, i pozytywne. Negatywny jest wzrost cen, a pozytywne, że być może uświadomimy sobie w końcu, że dalej tą drogą iść nie można.
Kiedy skończy się wojna gazowa, którą wypowiedziała Unii Rosja?
Patrzę na to inaczej. Tak naprawdę to nie Rosja nam wydała wojnę gazową, tylko my wstrzymaliśmy oddanie do użytku Nord Stream 2. Jest takie ludowe przysłowie: Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Przy pomocy Stanów Zjednoczonych blokowaliśmy gazociąg północny i to się udało. No, może nie zablokować zupełnie, ale opóźnić o 2 lata już tak. Został ten fakt wykorzystany przez Rosję, która drastycznie podniosła ceny paliwa. W rezultacie Nord Stream 2 nie jest im już do niczego potrzebny. Pojawiły się opracowania, z których jasno wynika, że niedziałający Nord Stream 2 jest dla Gazpromu bardziej korzystny finansowo, bo kiedy ruszy przesył, to ceny spadną.
Kolejna sprawa to nasza niefrasobliwa polityka gazowa. Gaz kupuje się w kontraktach. Nasz polski kontrakt kończy się na Jamalu w przyszłym roku, a nie mamy też kontraktu na Gazoport w Świnoujściu i na Baltic Pipe. Mieliśmy nadzieję, że ceny na rynku będą niskie, tak jak to było przez wiele lat. Niestety one wystrzeliły mocno w górę cztero-, pięciokrotnie. Teraz jesteśmy w sytuacji, że w przyszłym roku musimy podpisać na kontrakt na Jamal i nie trzeba być ekspertem, żeby wiedzieć, że nie zawrzemy już kontraktu na 150 dol za 1000 m sześc. tylko na 1000 dol. Zapłacimy potężną, nieprawdopodobną wręcz cenę za naszą niefrasobliwość. To było potężne ryzyko. Nasze władze zagrały w ruletkę, oby nie była to rosyjska ruletka.
Czy w przyszłym roku w energetyce czeka nas jakiś przełom?
Technologie są znane, to co potrafimy robić w energetyce, to już zrobimy. Przełomem byłoby opanowanie fuzji jądrowej, ale to zajmie nam jakieś 200 lat, a może dłużej. W nadchodzącym roku będziemy dalej się pogrążać w systemie, który zbudowaliśmy. Z miesiąca na miesiąc będzie coraz gorzej i nie wiadomo, kiedy nastąpi przełamanie. Kiedyś mieliśmy do czynienia z czerwoną ideologią, dziś z – zieloną. Te ideologie zdominowały nam gospodarkę. Żadna z nich nie upadła i nie upadnie z dnia na dzień. Tej czerwonej zajęło to 15-20 lat. Sądzę, że ta zielona też będzie dogorywać tak do 2030 r., aż wszyscy dojdą do wniosku, że nie ma co reanimować tego nieboszczyka i trzeba będzie coś nowego zrobić.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Brawo Panie Profesorze!. Gratulacje dla kompetencji, rzeczowości i odwagi w głoszeniu prawdy o energetyce. Brawo dla autorki tekstu.!