- To była akcją zawałowa po zaistnieniu silnego tąpnięcia, i jak każda tego typu była bardzo trudna – mówi w rozmowie z Trybuną Górniczą dr inż. Piotr Buchwald, prezes Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu.
Przypomnijmy, w ruchu Bielszowice w Rudzie Śląskiej, 4 grudnia w Barbórkę, doszło do katastrofy. Po wielogodzinnej akcji ratownicy uratowali jednego z górników. Niestety, po dotarciu do drugiego z poszukiwanych okazało się, że pracownik już nie żył.
- W tym przypadku jedynym elementem działającym na korzyść zarówno poszukiwanych, jak i samych ratowników górniczych była atmosfera zdatna do oddychania, przez co nie było konieczności używania aparatów tlenowych. (...) Po dokonanych oględzinach wiemy, że skutki tąpnięcia zostały stwierdzone na odcinku około 200 m w chodniku przyścianowym, przed frontem ściany. W powstałym rumowisku zalegały różnego rodzaju urządzenia, maszyny czy kable energetyczne - wyjaśnia w rozmowie z Górniczą prezes CSRG w Bytomiu.
Jak podkreśla dr inż. Piotr Buchwald „zawodowi ratownicy górniczy z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu są do tego typu akcji ratowniczych odpowiednio przygotowani. O tym decyduje sposób wyszkolenia, psychika, jak i dysponowanie najnowocześniejszym sprzętem ratowniczym do skutecznego prowadzenia takich trudnych działań.”
Całą rozmowę red. Kajetana Berezowskiego z prezesem CSRG w Bytomiu dr. inż. Piotrem Buchwaldem przeczytają Państwo w najnowszym wydaniu Trybuny Górniczej już w czwartek 16 grudnia. Zapraszamy do lektury.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.