Zakończona w połowie listopada konferencja klimatyczna COP26 miała być sukcesem Wielkiej Brytanii. Być może, że od strony organizacyjnej i końcowych jej dokumentów, tak jest w istocie.
Tymczasem klimatyczna rzeczywistość daje o sobie znać w sposób daleki od zabezpieczenia ludności tego kraju przed elementarnymi skutkami zachodzących zmian klimatycznych, jakie dotknęły ten kraj po wspomnianej konferencji.
Racjonalny związek COP26 z późniejszymi atakami pogody nie istnieje. Po co zatem o nim wspominać? Niestety, jest to konieczne, ten związek nie istnieje w przyrodzie, ale od czasów Williama Szekspira, który w swoich sztukach eksponował zjawiska nadprzyrodzone, przepowiednie, wróżby i znaczenie magii w angielskiej polityce, związek tych wydarzeń został na stałe wpisany w brytyjską kulturę polityczną.
Ta zaś ma charakter globalny i dlatego trzeba przynajmniej zdawać sobie sprawę z jej istnienia. Przede wszystkim dlatego, ze jak wykazał ów dramatopisarz, władcy tego kraju na nic nie zważali realizując często zbrodnicze wizje swojej władzy. Jej euforia w rządzeniu innymi, zwykle kończyła się tragicznie.
Tak też i jest obecnie z brytyjską polityką dotycząca wojny z ociepleniem klimatu, jego niepożądanymi zmianami i środkami zaradczymi.
Londyński dziennik internetowy Dail Mail pisze, że tysiące brytyjskich rodzin, które wciąż borykają się ze skutkami burzy Arweny, zostało ostrzeżonych przed większym chaosem , który jest w drodze, ponieważ Burza Barra ma uderzyć we wtorek, przynosząc do czterech cali śniegu, wiatry z prędkością 70 mil na godzinę i ulewny deszcz.
Około 1600 domów, głównie w północno-wschodniej Anglii, pozostało bez prądu, dziesięć dni po Arwen, a Barra – głęboki obszar niskiego ciśnienia napływającego z Atlantyku – ma teraz mieć „znaczący wpływ”.
Załączone do reportażu zdjęcia z prowincji pokazują zziębniętych mieszkańców tego kraju, grzejących się przy żelaznych piecykach opalanych drewnem. Rząd uruchomił oddziały wojskowe, które przeczesują cały kraj niosąc pomoc rodzinom bez dostępu do energii i odciętych od świata. Na fotografiach z burzy Arweny widać przelewające się przez falochrony sztormowe fale zalewające nadmorskie fragmenty miast.
Gazeta ta cytuje opinie swoich czytelników. Otóż, twierdzą oni, że gdyby sytuacja ta miała miejsce w Londynie, natychmiast interweniowano by dla usunięcia skutków tego sztormu. Pojawiają się też wyjaśnienia, dlaczego tak wolno się je usuwa. Nie udało się tego naprawić, bo brakuje elektryków, którzy tak jak kierowcy przeszli na emeryturę.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.