W niedzielę po południu z CSRG w Bytomiu do kopalni w Bielszowicach została dowieziona kamera wideoendoskopowa. Dzięki niej można sprawdzić szczeliny w poszukiwaniu śladów zaginionego górnika i podejrzeć, co znajduje się za gruzowiskiem. O jej użyciu zdecyduje kierownik akcji.
Ratownicy obecnie znowu z dwóch stron starają się dotrzeć do zaginionego. Do celu zostało kilka metrów, ale tempo prac jest utrudnione z powodu bardzo trudnych warunków.
Jak poinformował Tomasz Głogowski, rzecznik Polskiej Grupy Górniczej, do której należy ruch Bielszowice kopalni Ruda, ratownicy, którzy jeszcze w południe przebijali się przez zasypane wyrobisko od jednej strony, gdzie według sygnałów z lokalizatora z lampy było bliżej do zaginionego, teraz próbują dostać się do niego także od strony ściany.
Pracują rotacyjnie po kilkanaście, kilkadziesiąt minut, po czym się wymieniają. Prace są prowadzone w sposób ciągły. Temperatura w kopalni wynosi około 25 st. C i jest tam zadowalający przepływ powietrza, co ułatwia prowadzenie akcji ratunkowej. Niestety nadal nie ma kontaktu z górnikiem.
Przypomnijmy, w sobotę rano, 4 grudnia, w chwili wstrząsu, w bezpośrednio zagrożonym rejonie, było trzech górników. Prowadzili prace przy remoncie rurociągu. Sztygar po wstrząsie wycofał się samodzielnie. Nie udało się to dwóm ślusarzom w wieku 31 i 42 lat. Jednego z nich odnaleziono w nocy. Jest już bezpieczny w sosnowieckim szpitalu górniczym. Jego zdrowiu i życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Jest w dobrym stanie, ma niegroźne obrażenia nogi i szczęki. Umieszczono go na oddziale ortopedii. Jest pod opieką psychologa. Widział się też z rodziną.
Jak poinformował rzecznik PGG, w sztabie akcji ponownie pojawił się wiceminister aktywów państwowych Piotr Pyzik, by otrzymać informacje na temat przebiegu poszukiwań.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.