Tak twierdzi międzynarodowy portal energetyczny ENERGYWIRE mający swoją siedzibę w Stanach Zjednoczonych.
Jest to o tyle ważna informacja, że pochodzi od medialnego źródła, które na wszystkie sposoby wspiera w globalnej skali zieloną transformację energetyczną.
Portal ten martwi się, że rosnące ceny metali mogą spowodować nieopłacalność urządzeń OZE, a na początek odnotowują one spadek zysków, które w tej sytuacji dążą do zera. Portal ten powołuje się w tej sprawie na raport opracowany przez dwie instytucje o światowym autorytecie. Pierwszą z nich jest Bloomberg (BNEF- Bloomberg News Energy Finanse) a drugą MAE – czyli Międzynarodowa Agencja Energetyki.
Obie te instytucje zgodnie zauważają, ze globalny wzrost cen surowców osłabia zaufanie analityków czystej energii, którzy twierdzą, że są coraz bardziej niepewni, czy odnawialne źródła energii i baterie mogą wytrzymać długotrwałe spadki ich opłacalności.
Drogie metale, niska opłacalność OZE
Opublikowany 1 grudnia roczny raport MAE na temat odnawialnych źródeł energii wykazał, że obecne trendy gospodarcze w zakresie surowców, transportu i energii wzbudziły „znaczną niepewność” dla OZE. Jego autorzy uważają, że jeśli koszty surowców utrzymają się na wysokim poziomie do 2022 r., może to zniwelować trzyletnie spadki kosztów inwestycji w energię słoneczną i pięć lat w przypadku wiatru na lądzie.
Presja na ceny energii wiatrowej i słonecznej zbliża się do momentu, w którym analitycy twierdzą, że do osiągnięcia celów działań na rzecz klimatu potrzebne są ogromne inwestycje.
Eksperci ds. energii z MAE oszacowali na początku tego roku, że aby osiągnąć zerową emisję netto dwutlenku węgla do 2050 r., roczne globalne inwestycje w czystą energię musiałyby się potroić. Napisali oni, że jeśli wysokie ceny surowców utrzymają się na wysokim poziomie przez następny rok, zagroziłoby to budowie urządzeń energii odnawialnej o wartości około 100 gigawatów – ilości mniej więcej równej całemu sektorowi fotowoltaicznemu w Stanach Zjednoczonych – które już zakontraktowano.
Mniejsze firmy byłyby gorzej przygotowane do ponoszenia tego ryzyka. Aby wprowadzić do sieci energetycznej nowe projekty wiatrowe i słoneczne wymagałoby to dodatkowych inwestycji w ilości 100 miliardów dolarów rocznie.
Trudna sytuacja samochodów elektrycznych
Analitycy z BNEF doszli do wniosku, w opublikowanym 30 listopada badaniu cen akumulatorów z 2021 r., że fala tanich samochodów elektrycznych może poczekać dodatkowe dwa lata, ponieważ akumulatory litowo-jonowe przełamują trwającą dekadę passę rocznych spadków kosztów. Kwasi Ampofo, który kieruje badaniami metali i górnictwa w BNEF, powiedział, że niektóre istotne presje na ceny litu powinny zostać rozwiązane do pierwszego kwartału przyszłego roku. - Pomoże to obniżyć ceny litu – powiedział.
Jednak w Europie, gdzie zielone środowiska wymuszają szybsze przejście na pojazdy elektryczne, producenci samochodów mogą znaleźć się w szczególnie trudnej sytuacji, twierdzą analitycy BNEF. - Stwarza to trudne warunki dla producentów samochodów, zwłaszcza w Europie - powiedział James Frith, szef badań nad magazynowaniem energii w BNEF i główny autor analizy.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.