Na 14,3 tys. zarejestrowanych w Polsce zakładowych układów zbiorowych pracy, obowiązuje niespełna 6,8 tys., zaś faktycznie stosowanych jest ok. 1,3 tys. - z tego większość mimo ich rozwiązania - wynika z danych Państwowej Inspekcji Pracy. Liczba nowych układów stale maleje.
Przyszłość układów zbiorowych pracy była w czwartek tematem konferencji zorganizowanej przez Okręgowy Inspektorat Pracy w Katowicach. Eksperci prawa pracy wskazywali, że odwrócenie tendencji spadkowej i upowszechnienie układów jako formy regulacji pracowniczych wymaga systemowego uproszczenia i uelastycznienia przepisów; związkowcy wskazywali na niechęć pracodawców do zawierania układów.
W krajach starej Unii Europejskiej układy zbiorowe - nie tylko zakładowe, ale także ponadzakładowe, regionalne czy branżowe - obejmują ponad 50 proc. zatrudnionych, a w niektórych krajach takimi regulacjami objęci są wszyscy pracownicy. Wśród państw owej Unii ponad 50-procentowy pułap przekraczają Chorwacja, Rumunia, Słowenia, Słowacja i Czechy. Polska, ze wskaźnikiem ok. 14 proc. zatrudnionych objętych układami, jest w UE trzecia od końca, przed Litwą i Łotwą. Unijna średnia to 67 proc.
Jak poinformowała podczas katowickiej konferencji Główna Inspektor Pracy Katarzyna Łażewska-Hrycko, na koniec ub. roku w Polsce obowiązywało 6765 z 14 290 zarejestrowanych zakładowych układów zbiorowych pracy, z czego stosowane były 1303. Co ciekawe, z tej liczby 1124 to układy stosowane po rozwiązaniu - mówiła Inspektor.
- Te liczby pokazują nie tylko tendencję spadkową, jeżeli chodzi o zawieranie zakładowych układów zbiorowych pracy, ale również to, że są one coraz częściej wypowiadane, zawieszane albo z różnych względów nie podlegają obowiązywaniu i stosowaniu - zauważyła Katarzyna Łażewska-Hrycko, oceniając, iż jest to tendencja ogólnopolska, choć regionalnie widoczne są pewne różnice.
Z danych PIP wynika, że np. w 2010 zarejestrowano 130 nowych układów zbiorowych, zaś w ubiegłym roku tylko 49 - liczba nowych układów spadła w większości województw, choć w ostatnich latach wzrosła np. w Małopolsce. W zeszłym roku zarejestrowano też 778 protokołów dodatkowych, czyli zmian w istniejących układach. Jednak tendencja spadkowa także tu jest jednoznaczna.
- Nadal utrzymuje się mała liczba zawieranych nowych zbiorowych układów pracy. Znacznie częściej wnioski do PIP dotyczą zmian wprowadzanych do treści układów funkcjonujących już u pracodawców niż zawierania nowych (). Nowe układy zbiorowe zawierane są zazwyczaj u tych pracodawców, u których działają prężnie organizacje związkowe - oceniła Główna Inspektor Pracy.
Uczestniczący w konferencji szef Solidarności Piotr Duda ocenił, iż dane dotyczące systematycznego spadku liczby układów zbiorowych pracy są - jak to określił - druzgocące. Jego zdaniem upowszechnienie układów jako formy regulacji pracowniczych jest bardzo ważne dla ponad 16,5 mln zatrudnionych w Polsce pracowników najemnych. Dialog na poziomie zakładów pracy Duda nazwał ajwyższym poziomem dialogu społecznego, wymagającym jednak dobrej woli obu stron. Układy zbiorowe - w ocenie szefa S - powinny być jednym z fundamentów społecznej gospodarki rynkowej, zaś w Polsce rzeczywistość w tym zakresie zmierza dziś w odwrotnym kierunku.
Układy zbiorowe zarejestrowane w ub. roku objęły łącznie ponad 13,6 tys. pracowników, głównie z takich sektorów gospodarki jak przetwórstwo przemysłowe (14 nowych układów), gospodarka wodno-ściekowa i gospodarowanie odpadami (11) czy wytwarzanie i zaopatrywanie w energię oraz gaz (7). Najczęściej układy zawierane są w spółkach komunalnych oraz należących do Skarbu Państwa, gdzie działają związki zawodowe.
Główna Inspektor Pracy przyznała, że układy zbiorowe pracy nie są postrzegane przez pracodawców jako akt szczególnie atrakcyjny - preferują oni np. regulaminy wynagradzania, przy których wprowadzaniu jest mniej formalności i łatwiej je zmienić.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.