Utrzymująca się do początku tego wieku chińska dominacja na świecie w wydobyciu pierwiastków ziem rzadkich (REE) była dotąd niepodważalna. Rzecz najważniejsza, że nie chodzi tu tylko o ich eksploatację, bo wbrew swojej nazwie pierwiastki te nie są wcale takie rzadkie.
Można je znaleźć również w Polsce. Chodzi tu przede wszystkim o technologię ich przetwarzania i związane z tym koszty, które wielokrotnie przewyższają inwestycje górnicze. Te zaś są zwykle nisko kosztowe, ponieważ jest to na ogół górnictwo odkrywkowe. Dlatego wszelkie inwestycje związane z odzyskiwaniem metali ziem rzadkich związane są ze złożami zawierającymi duże zasoby rudy.
Najlepiej, kiedy są one w milionach ton, a ich odzysk jest rocznie powyżej 1000 ton szeregu pożądanych magnesów dla nowoczesnego przemysłu. Poważnym problemem w uruchomieniu całego ciągu odzysku pierwiastków ziem rzadkich są oczywiście pieniądze, ale ich posiadanie i inwestycje z tym związane to jeszcze nie wszystko. Potrzebni są fachowcy, specjaliści wysokiej klasy, którzy umieją to zaprojektować, zorganizować i nadzorować cały cykl produkcyjny.
Od tej strony chińskie uniwersytety mają najlepsze możliwości i najwyższy poziom ich kształcenia. Oczywiście, że wszelkie inne uczelnie na świecie też prowadzą nauczanie tej specjalności, ale bardziej w teorii, aniżeli w praktyce.
Na własne ryzyko
Portal polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych (Foreign Policy Research Institute, FPRI) podaje, że Chiny nadal są wiodącym światowym dostawcą REE: w 2019 roku wyprodukowały ich 62 proc. na świecie. Dla porównania Stany Zjednoczone wyprodukowały 12,2 proc.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.