Odbywająca się na terenie Szkocji konferencja klimatyczna COP26 została niefortunnie wykorzystana do promowania jej niepodległości. Inicjatorem tego wydarzenia była pani Nicola Ferguson Sturgeon - obecna premier szkockiego rządu.
Jest ona szefem Szkockiej Partii Narodowej (SNP), która od wielu lat dąży do oderwania swego kraju od Zjednoczonego Królestwa. Chcąc pozyskać dla tego celu światowych liderów zgromadzonych na konferencji w Glasgow w wystąpieniu przed tym gronem zakwestionowała dalszą przyszłość energetyki tego kraju opartej na zasobach złóż ropy naftowej i gazu ziemnego znajdujących się na Morzu Północnym.
Powiedziała, że dotychczasowe nieograniczone wydobycie ropy i gazu było „zasadniczo błędne”, a dla takich krajów jak Szkocja, które mają duży przemysł naftowy stanowi on najtrudniejszy aspekt walki z kryzysem klimatycznym.
Stanowisko to zaprezentowane przed międzynarodowym gremium było też konsekwencją jej lokalnego sojuszu z partią zielonych, która zobowiązała się do poparcia niepodległości Szkocji.
Tuż po tym wystąpieniu odezwały się głosy krytyczne i to z najmniej dla pani premier spodziewanej strony. Natychmiast po tym wystąpieniu, oświadczenie odcinające się od tego stanowiska złożył jej najbliższy współpracownik - Michael Matheson, sekretarz gabinetu ds. net zero, energii i transportu w szkockim rządzie. Stwierdził on, że Szkocja nadal będzie korzystać ze złóż ropy i gazu, właśnie dlatego, aby stała się niepodległa.
To gaz i ropa naftowa wydobywana na szkockich wodach terytorialnych Morza Północnego ma być gospodarczym zapleczem tejże niepodległości. Brytyjscy politycy dyplomatycznie milczą, bo z jednej strony wypowiedź szkockiej premier wspiera ich politykę odejścia od paliw kopalnych, ale z drugiej strony byłaby to dla nich katastrofa gospodarcza, gdyż Szkocja dostarcza ok. 75 proc. gazu i 60 proc. ropy naftowej dla potrzeb Zjednoczonego Królestwa.
Dzieje się to teraz, gdy kryzys energetyczny dotkliwie daje się we znaki wszystkim w Wielkiej Brytanii. Kraj ten o ludności blisko dwukrotnie większej od Polski konsumuje prawie cztery razy więcej gazu od Polski i dwa i pół razy więcej ropy naftowej. Gospodarka energetyczna całej Wielkiej Brytanii uzależniona jest od szkockich dostaw tych surowców energetycznych.
Z tych przede wszystkim powodów Londyn jest przeciwny niepodległości Szkocji. Choć zasoby ropy i gazu ziemnego drastycznie maleją, to rząd szkocki przydziela nowe koncesje eksploatacyjne i intensyfikuje dalsze poszukiwania złóż na Morzu Północnym.
Ta nie przemyślana wypowiedź pani premier spowodowała rozbicie jej niepodległościowego obozu na zwolenników likwidacji przemysły naftowego z liczbą ok. 100 tys. zatrudnionych, oraz na zwolenników zielonej energii bez produktów naftowych.
Przeciwnicy wytykają jej, że stara się ona pozyskać światowych przywódców w sytuacji strajku przedsiębiorstwa oczyszczania Glasgow, co zagraża pożarowi miasta. Zaniedbuje tym samym swoje obowiązki rządowe kosztem prezentowania swojej osoby na światowej scenie.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.