Gliwicka Sośnica, należąca do Polskiej Grupy Górniczej, to w rankingu Wyższego Urzędu Górniczego najbezpieczniejsza kopalnia węgla kamiennego na Śląsku. Zakład od lat może pochwalić się wzorową dyscypliną i dobrą organizacją pracy. Sośnicy stuknęły już 104 lata. Kopalnia schodzi z wydobyciem coraz głębiej. Obecnie jest to poziom 950 m i niżej. Nasilają się zagrożenia naturalne, zwłaszcza metanowe, tąpaniami i klimatyczne. W wielu miejscach, ze względu na podwyższoną temperaturę otaczających skał, czas pracy musi być skrócony do 6 godzin.
– Mamy złotą załogę i to jest największy skarb tej kopalni. Z radością, ale też z pokorą przyjmujemy to wyróżnienie. Górnictwo do łatwych profesji nie należy. Udało nam się wyjść na prostą, gdy staliśmy się samodzielną kopalnią po rozdzieleniu zakładu Sośnica-Makoszowy. Dostaliśmy swoją szansę i wykorzystaliśmy ją. To był ogromny wysiłek całej naszej załogi, wszystkich pracowników bez wyjątku, kierownictwa i strony społecznej. Udowodniliśmy, że stać nas na wiele – przyznaje Grzegorz Choroś, kierownik działu BHP w kopalni Sośnica.
Lata pełne wyzwań
Zwłaszcza ostatnie lata były dla załogi gliwickiej kopalni pełne wyzwań. Udostępnione zostały nowe rejony. Mimo trudności natury geologiczno-górniczej udało się tak zaplanować wydobycie z kolejnych ścian, aby było ono bezpieczne i zarazem efektywne. W 2019 r. w Sośnicy ustanowiony został nienotowany w śląskim górnictwie od 22 lat rekord 608 m postępu w robotach przygotowawczych przy drążeniu chodnika nadścianowego gc101 w pokładzie 404/5. Robotom towarzyszyła II kategoria zagrożenia metanowego, I stopień zagrożenia wodnego i tąpaniami oraz klasa B zagrożenia wybuchem pyłu węglowego. Górnicy korzystali ponadto z klimatyzacji lokalnej w związku z wysokimi temperaturami panującymi w wyrobisku.
Trzon załogi Sośnicy stanowią dziś ludzie o stażu pracy pomiędzy 8 do 14 lat.
– Oni doskonale znają reguły górniczego fachu. Zostali dobrze przygotowani przez swych poprzedników, którzy odeszli na emerytury. Mają duży respekt do wykonywanej pracy. Prą do przodu na tyle, na ile pozwala na to natura. Nigdy nie pójdą jej na przekór, bo zdają sobie sprawę z tego, jakie mogą być konsekwencje. To świadczy o dużej samodyscyplinie. Do robót szczególnie niebezpiecznych, np. przy zabezpieczaniu stropu w ścianach wydobywczych czy przodkach chodnikowych, kierowani są tylko najbardziej doświadczeni pracownicy – tłumaczy dalej Grzegorz Choroś.
Ogromną rolę w dobrym przygotowaniu pracy odgrywa właściwa postawa osób dozoru. Wiadomo nie od dziś, że przyczyna wielu wypadków tkwi w złej organizacji pracy. W transporcie dyscypliny należy pilnować w sposób szczególny. Awansowanie najzdolniejszych, najpracowitszych i najbardziej zdyscyplinowanych pracowników to nic innego jak przygotowywanie kadry kierowniczej na kolejne lata.
– Dlatego dbamy o podnoszenie kwalifikacji naszych pracowników. Szkolenia staramy się organizować w ośrodkach zewnętrznych, które zapewniają ich realizację na najwyższym poziomie z zachowaniem wymogów sanitarnych. I tu znowu dotykamy istotnego problemu związanego z bezpieczeństwem pracy, kontaktu człowiek – maszyna. Brak wiedzy równa się wypadek. Nauki nigdy nie za wiele. Z tego założenia wychodzimy. Poza tym do ludzkiej świadomości trzeba starać się docierać stale. W tym względzie pomocne są wszelkiego typu akcje wizualne w postaci filmów prezentowanych na telebimach, plakatów, animacji – tłumaczy szef Działu BHP.
Na pierwszej linii frontu
W Sośnicy załoga zatrudniona na pierwszej linii frontu chwali sobie postawę kierownictwa zakładu.
– Gdy są wątpliwości natury górniczej czy technicznej, na dole zawsze pojawia się przedstawiciel szefostwa, bardzo często jest to naczelny inżynier kopalni Sebastian Stopa. Jest dyskusja, padają konkretne rady i zalecenia. Tam, na pierwszej linii frontu, takie wsparcie jest niesamowicie istotne. Jakość komunikacji pomiędzy kierownictwem kopalni i załogą jest bardzo dobra – ocenia Mateusz Grajcar, kierujący oddziałem MEŁM.
Pozostaje sprawa kształtowania postaw prozdrowotnych wśród załogi. Zgony z przyczyn naturalnych i absencje spowodowane stanem zdrowia pracowników to problem całego polskiego górnictwa. Z pomocą przychodzi program PGG Family.
– W ostatnich latach obserwujemy rosnące zainteresowanie pracowników zdrowym trybem życia. Ludzie uprawiają sport całymi rodzinami, odwiedzają siłownie, kluby fitness, sale treningowe. Wielu sięga po laury w ulubionych dyscyplinach. Oczywiście profilaktyka jest bezcenna. Jeśli jednak chodzi o badania okresowe, musimy polegać na lekarzach specjalistach i wierzyć, że miarodajnie oceniają stan zdrowia górników i kandydatów do pracy w kopalni – zauważa Grzegorz Choroś.
Wśród autorów ostatniego sukcesu kopalni w rankingu BHP Wyższego Urzędu Górniczego znalazły się m.in. oddziały (5 dołowych i 1 powierzchniowy), w których począwszy od stycznia 2020 r. nie odnotowano żadnego wypadku. Są to: GZL, MMUD1, MEUD1, MEUD3, MEŁM oraz MPRP. Kierują nimi: Mateusz Wrodarczyk, Jacek Buczek, Tomasz Marek, Krzysztof Stenclik, Mateusz Grajcar i Jan Sąsiadek.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Statystyka nie kłamie, jak nie uznają 95% wypadków to później w rankingach wychodzą najlepiej. Sam jestem tego przykładem - na bezczelnego nie dołączyli do protokołu zeznań jednego z kluczowych świadków. Nie chciałem podpisać protokołu to wmówili, że bez tego nie pójdę do sądu pracy...
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.