Jest to przygnębiające, ale zarazem ciekawe doświadczenie obserwować, jak znika kopalnia. Niestety, kolejne lata będą przynosić likwidacje następnych zakładów górniczych i jeszcze nie wiemy, czy coś po nich zostanie. Dlatego, gdy ma się okazję, to należy dokumentować takie przekształcenia.
- Tylko w ten sposób będzie można pokazać kolejnym pokoleniom, co było podstawą gospodarki tego regionu – mówi Maciej Dorosiński, nasz redakcyjny kolega, który w ramach stypendium Marszałka Województwa Śląskiego w dziedzinie kultury realizuje projekt pn. ostatnia-kopalnia.pl.
Przedsięwzięcie to jest poświęcone sosnowieckiej kopalni Kazimierz-Juliusz. Przeszła ona do historii jako ostatni zakład wydobywający węgiel kamienny w Zagłębiu Dąbrowskim. Symboliczna, ostatnia tona została wydobyta w maju 2015 r.
Cierpliwy przewodnik
- Pochodzę z Sosnowca i dorastałem w tym mieście w czasach, gdy fedrowało tu kilka kopalń. Mając jednak te kilkanaście lat człowiek nie zdawał sobie sprawy, jak z miasta znika tak potężna gałąź przemysłu jak górnictwo i jakie niesie to ze sobą skutki ekonomiczne, a przede wszystkim społeczne. Lata 90. ub. stulecia przyniosły likwidacje kopalń: Sosnowiec, Klimontów-Porąbka, Niwka-Modrzejów. Nagle w Sosnowcu została jedna kopalnia - Kazimierz-Juliusz. Funkcjonowała ona w mojej świadomości, ale wówczas nie przypuszczałem, że stanie się ona dla mnie tak ważna – mówi dziennikarz TG i portalu netTG.pl.
Jak wspomina, w dzielnicy Kazimierz zaczął częściej bywać w połowie 2014 r. Wówczas ważyła się przyszłość zakładu. Był to czas masówek, spotkań z zarządem Katowickiego Holdingu Węglowego, do którego należała kopalnia i prób przedłużenia bytu kopalni.
- Pamiętam jedną z tych masówek na hali zbornej. Wówczas zobaczyłem wielką determinację górników z Kazimierza, którzy walczyli o zakład i swoje miejsca pracy. Potem rozpoczął się podziemny protest, który był głośny na całą Polskę. Wówczas zacząłem robić pierwsze zdjęcia do projektu ostatnia-kopalnia.pl, choć jeszcze nie było pomysłu, że coś takiego powstanie – mówi red. Dorosiński. Przez kolejne lata z determinacją dokumentował likwidację ostatniej kopalni węgla kamiennego w Zagłębiu Dąbrowskim. Wykonał w sumie kilka tysięcy zdjęć z tego okresu.
- To wynik kilkudziesięciu wizyt, zarówno na powierzchni, jak i pod ziemią. Był to wspaniały okres. W mojej pamięci zapisało się mnóstwo wspomnień związanych przede wszystkim z ludźmi, których miałem tam okazję poznać. Bardzo życzliwi byli dyrektorzy kopalni: Krzysztof Kurak, Leonard Klabis i Bogdan Zamarlik. Miło wspominam wszystkich górników, którzy pracowali przy likwidacji. Często byli to emerytowani pracownicy Kazimierza-Juliusza, po których było widać, że zamykanie ich „Matki-Żywicielki” kosztuje wiele emocji. Najwięcej czasu w czasie tych wypraw poświęcił mi Leszek Trzciński – główny inżynier wentylacji w Kazimierzu-Juliuszu. Jestem mu za to ogromnie wdzięczny – mówi sosnowiczanin.
Wystawa, zdjęcie w albumie i strona internetowa
Dorosiński efekty swoich prac miał już okazję zaprezentować szerszej publiczności. W lutym 2017 r. w Miejskim Domu Kultury w Kazimierzu Górniczym zorganizowano wystawę jego zdjęć. Odbyła się ona m.in. dzięki zaangażowaniu Łukasza Krawca, który wówczas szefował Radzie Dzielnicy, a obecnie jest radnym. Na wystawę przyszli m.in. byli pracownicy kopalni, który dzięki zdjęciom mogli choć na moment wrócić do miejsc, których już nie ma. Ponadto jedno ze zdjęć z Kazimierza-Juliusza zostało uhonorowane w ogólnopolskich konkursach. Trafiło m.in. do albumu „Polska i Polacy” przygotowanego przez magazyn „Press”. Po pewnym czasie Dorosiński stwierdził jednak, że z ogromnym zbiorem zdjęć można jednak coś jeszcze zrobić i złożył wniosek o stypendium Marszałka Województwa Śląskiego w dziedzinie kultury.
- Kazimierz-Juliusz „dorobił się” wspaniałego albumu „Ogrodowa 1”, w którym znalazły się zdjęcia wybitnego fotoreportera Arkadiusza Goli. Tam obserwujemy jeszcze „żywy” zakład i opowieść kończy się na masówkach i wyjeździe ostatniej tony. Natomiast dla mnie te wydarzenia są punktem wyjścia do likwidacji kopalni i to właśnie znajdzie się na stronie internetowej, która jest fundamentem tego projektu – wyjaśnia autor.
Witryna ostatnia-kopalnia.pl ruszy w październiku. Będą jej także towarzyszyć dedykowane kanały w mediach społecznościowych.
- Prace cały czas trwają. Jestem już po selekcji materiału i opracowaniu części merytorycznej. Z całego tego grona wyłoniłem kilkaset zdjęć, które jeszcze czeka finalna selekcja. Każdy z rozdziałów tej historii będzie rozpoczynał się od tekstu, który będzie wprowadzał oglądającego w kontekst danej sytuacji. Cały czas dogrywane są sprawy dotyczące układu graficznego witryny, zarządzania treścią, doboru czcionek. To małe, ale ważne rzeczy przy realizacji projektu internetowego – mówi sosnowiczanin.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.