Uprawnienia emisyjne podrożały. Firmy przemysłowe zabezpieczają ceny. Wielu nie chce jednak, by dyktowali je finansowi gracze na rynku uprawnień emisyjnych CO2 - czytamy we wtorkowym, 11 maja, wydaniu Pulsu Biznesu.
Przypomniano, że prezes PKN Orlen Daniel Obajtek poinformował, że koncern w ubiegłym roku kupił na zapas, na trzy lata, uprawnienia do emisji CO2. Ich ceny w tym roku gwałtownie skoczyły, dobijając do 50 euro za tonę, więc płocki koncern wygenerował prawie 600 mln zł EBITDA LIFO - wyjaśniono.
Jak zaznaczono, drogie CO2 winduje ceny w łańcuchu produkcyjnym. Odbiorcy przemysłowi, zużywający duże ilości energii oraz potrzebujący uprawnień emisyjnych do realizacji procesów produkcyjnych, starają się zabezpieczać kontrakty na dwutlenek węgla, by złagodzić skutki wzrostu cen - czytamy w artykule.
- Podobnie jak w przypadku walut, także w kwestii certyfikatów CO2 staramy się ograniczać wpływ dużej zmienności cen, stosując mechanizmy zabezpieczające. Dzięki temu część certyfikatów, które musimy nabyć na rynku, będziemy mogli kupić po cenach wcześniej zakontraktowanych - powiedział rzecznik Ciechu Mirosław Kuk, cytowany w Pulsie Biznesu.
Zaznaczono, że uprawnienia stają się także instrumentem atrakcyjnym np. dla międzynarodowych funduszy paliwowych i innych instytucji finansowych. To zaś jest jedną z przyczyn nakręcania spirali cen - oceniono.
- Instytucje chińskie czy amerykańskie, inwestując w uprawnienia, mają także pośrednio wpływ na ceny wyrobów produkowanych przez podmioty energochłonne, a tym samym mogą wręcz wpływać na gospodarkę państw europejskich - wyjaśnił przewodniczący Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu Henryk Kaliś na łamach gazety.
Podkreślono, że wysokie ceny CO2 są jednym z powodów drożenia energii, stali, cementu, produktów chemicznych i innych towarów, w których wytwarzaniu koszty prądu i emisji mają kluczowe znaczenie.
- Instytucje finansowe lokują kapitał, inwestujące w uprawnienia do emisji CO2 i zyskując na droższej sprzedaży odbiorcom przemysłowym, którzy bez nich nie mogą produkować. To spekulacja - ocenił prezes Cognoru Przemysław Sztuczkowski.
Przypomniano, że krytycznie sytuację na rynku ocenia też Grupa Azoty. Poprawa koniunktury gospodarczej oraz nastrojów inwestycyjnych na światowych rynkach finansowych, związana z wizją pokonywania pandemii COVID-19, nie ominęła notowań uprawnień do emisji CO2. Ich cena jest w trendzie wzrostowym, który przyspieszył po decyzji Komisji Europejskiej (KE) w sprawie redukcji emisji co najmniej o 55 proc. do 2030 r. Te czynniki stworzyły solidne podstawy dla aktywności funduszy spekulujących, które dzięki inwestowaniu w uprawnienia mogą uzyskiwać wysoką stopę zwrotu - wyjaśnił wiceprezes Azotów Filip Grzegorczyk.
Zwrócono uwagę, że według przedstawicieli Grupy Azoty KE powinna podjąć działania ograniczające udział w rynku handlu emisjami funduszy spekulujących.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.