Na najczęściej zadawane pytania internautów odpowiada Dariusz Iskanim, lekarz, wiceprzewodniczący Komisji Zdrowia Sejmiku Województwa Śląskiego.
Rosnąca fala zakażeń COVID-19 nie nastraja optymistyczne na tegoroczne święta wielkanocne. Jak je spędzić, żeby nie narazić się na zachorowanie?
Te święta będą bardzo podobne do ubiegłorocznych. Odradzam spotkania w szerszym gronie, nawet rodzinnym. Wprowadzone obostrzenia z pewnością mają sens, bo ograniczają migrację wirusa. Nie zapominajmy, że brytyjska odmiana, z którą mamy do czynienia, jest o wiele bardziej zakaźna od poprzedniej. Coraz częściej chorują ludzie młodsi 40-50 letni a także dzieci i młodzież. Utrzymywanie dystansu społecznego, noszenie maseczek, stosowanie higieny rąk, dają szansę na to, że uda nam się przejść przez to apogeum zachorowań, które spodziewane jest na przełomie marca i kwietnia.
Najlepszy scenariusz i najgorszy?
Gdyby dzienny wskaźnik zachorowań ustabilizował się po świętach na poziomie 10 tys. to moim zdaniem mielibyśmy do czynienia z dużym postępem. Wynik przekraczający 30 tys. wróżyłby niestety bardzo źle. Trzeba byłoby wówczas liczyć się z całkowitym lockdownem i podobnymi obostrzeniami, które wprowadzono w wielu innych krajach Europy, w tym także z ograniczeniami w przemieszczaniu się ludności.
W ub.r. obserwowaliśmy bardzo dużą liczbę zachorowań w środowisku górniczym. Czy ten scenariusz pańskim zdaniem może się powtórzyć?
Nie sądzę, że aż na taką skalę. Górnicy, czyli osoby stosunkowo młode, często przechodziły zakażenie bezobjawowo lub skąpo objawowo. Oni nabyli odporność. Przeciwciała utrzymują się różne, w granicach minimum 5-6 miesięcy, być może dłużej. Zalecamy jednak, aby mimo wszystko przyjęli szczepionkę. Mogą to zrobić już po czterech miesiącach od momentu przejścia zakażenia koronawirsem. Obecne zalecenia w takich przypadkach mówią o przyjęciu tylko jednej dawki. Przy sprzyjających okolicznościach, w tym niezakłóconych dostawach szczepionek, myślę, że uda się zaszczepić w Polsce wszystkich, którzy wyrażą na to zgodę, najpóźniej do jesieni. Ale prawda jest też taka, że koronawirus pozostanie z nami na dłużej. On już jest obecny od 2003 r. I wówczas już mieliśmy do czynienia z zagrożeniem światowa pandemią. To był wirus SARS- 1. Wtedy zmutował w kierunku odmiany łagodnej. Zachorowało wtedy ok. 70 tys. osób. Epidemia samoistnie wygasła. Wirus SARS-2 wywołujący COVID-19 jest znacznie groźniejszy, zarówno pierwotna jego forma jak i obecne mutacje. Być może z czasem również będzie mutował w kierunku formy łagodniejszej. Na razie jednak kolejne mutacje są bardziej zakaźne. Jest bardzo prawdopodobnie, iż szczepienia będzie trzeba powtarzać co rok. Obecnie zdarzają się zachorowania po otrzymaniu pierwszej dawki każdej z dostępnych szczepionek. Wynika to z faktu, iż pełna odporność pojawia się po 1-2 tygodniach po otrzymaniu drugiej dawki.
Czy istnieje możliwość pojawienia się powikłań zdrowotnych w sytuacji, gdy łagodnie przebyliśmy zakażenie, albo zupełnie bezobjawowo?
Tego wykluczyć nie można. Generalnie powikłaniem najczęściej spotykanym są zmiany ze strony układu oddechowego. Mamy do czynienia z zapaleniem płuc. Często na zdjęciach rentgenowskich ozdrowieńców dostrzegamy zwłóknienia płuc. Teoretycznie może do nich dojść nawet w przypadku łagodnego przejścia zachorowania tylko z kaszlem, bez konieczności tlenoterapii. Dlatego warto wykonać badania kontrolne, RTG lub TK płuc, aby wykluczyć tego rodzaju powikłania. Notujemy ponadto zjawisko tzw. mgły pocovidowej. Są to dolegliwości neurologiczne, objawiające się dezorientacją, bólami głowy i jest już dowód na to, że został zaatakowany ośrodkowy układ nerwowy.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.