Wystarczyła nieco ostrzejsza zima, a Teksas w USA i Szwecja zaczęły zastanawiać się, czy OZE, a szczególnie farmy wiatrowe, to na pewno dobre rozwiązanie, by zapewnić sobie bezpieczeństwo energetyczne. Szwecja w ostatnich latach mocno inwestowała w energetykę wiatrową. W efekcie musiała w ostatnich tygodniach kupować energię m.in. z Polski. Energię produkowaną z węgla, którą uważa za brudną.
Niedobór energii w godzinach szczytu wyniósł tam 1700 MW. By mu zaradzić, uruchomiono elektrownię zasilaną olejem opałowym w Karlshamn, a także kupowano energię produkowaną m.in. z węgla. Także Niemcy byli zmuszeni skorzystać z zaplecza swoich elektrowni na paliwa kopalne oraz częściowo szukać energii poza swoimi granicami.
Podobnie było w Teksasie znanym z produkcji energii wiatrowej. Ponad 4 mln mieszkańców, z powodu opadów śniegu i mrozu oraz zwiększonego zapotrzebowania na energię, zostało dotkniętych przez przerwy w dostawie prądu. Nie było go 72 godziny.
Niskie temperatury spowodowały też, że zamarzły urządzenia służące do sprawnego funkcjonowania sieci elektrycznej, w tym turbiny wiatrowe. By utrzymać stabilność sieci, konieczne było wprowadzenie 45-minutowych przerw w dostawach. I to wystarczyło, by wywołać dyskusję na temat stanu infrastruktury i energii odnawialnej.
Republikański gubernator Greg Abbott, cytowany przez stanowe media, podkreślił: – Fakty wskazują, że paliwa kopalne są po prostu potrzebne.
– Stan, który szczyci się produkcją energii elektrycznej, pozostawił miliony swoich mieszkańców bez prądu i ogrzewania – mówił James Talarico, członek teksańskiej Izby Reprezentantów.
W wyniku mrozów i braku prądu, a co za tym idzie także wody i ogrzewania, w Teksasie zmarło 40 osób. Otwierano sklepy meblowe, by mieszkańcy mogli się w nich schronić przed mrozem.
Prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej uważa, że Polska jest w dużo lepszej sytuacji, bo nie musi się z nikim i niczym przepraszać.
– U nas energetyka węglowa będzie jeszcze przez dziesiątki lat. To, co robią Szwedzi, to typowo nieprzemyślany ruch. Nie przewidują w sposób poważny konsekwencji likwidacji części majątku wytwórczego. Niestety wykonujemy ten sam ruch w górnictwie, zamykając nasze kopalnie. Tymczasem one za kilka lat będą nam bardzo potrzebne. Bez nich będziemy zmuszeni sprowadzać węgiel z całego świata: RPA, Mozambiku i wielu innych krajów – podkreśla ekspert.
Uważa, że jeden przykład – tak jak obecnie konieczność kupowania tzw. brudnej energii przez Szwecję – nie uświadomi zagrożeń krajom unijnym stawiającym na dekarbonizację.
– Choć może komuś przynajmniej zapali się jakiś ostrzegawczy sygnał. Zwiększone zapotrzebowanie i niewydolność OZE to nie tylko kwestia zimy. Europa oparła swoją energetykę w dużej mierze na źródłach odnawialnych, które czasem pracują, a czasem nie. Znowu nadejdą dni, kiedy nie będzie wiatru i słońca. Dopiero po kilku takich przypadkach zaczniemy w końcu myśleć bardziej poważnie i znowu patrzeć przychylnie na te źródła energii, które są zawsze dyspozycyjne, jak elektrownie węglowe, które energię dostarczają bez względu na pogodę – podsumowuje prof. Władysław Mielczarski.
Rozwiązaniem dla przeciwników węgla, które zapewni stabilność produkcji i dostaw energii, może być atom. W Polityce energetycznej Polski do 2040 roku przewiduje się budowę bloków jądrowych. Pytanie tylko, czy na pewno będzie nas stać na tak kosztowną inwestycję?
Inne kraje, takie jak Niemcy i Szwecja, atomu po prostu nie chcą. Niestety w naszej części Europy tak dni słoneczne, jak i wietrzne to nie są zjawiska całoroczne. Wydajność farm solarnych i wiatrowych nie jest zadowalająca.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.