- PGE zakłada, że budowy pierwszych farm offshore na Bałtyku potrwają maksymalnie po dwa lata - oświadczył prezes spółki Wojciech Dąbrowski. PGE liczy też na budowę specjalistycznych statków w polskich stoczniach oraz uruchomienie specjalnego portu.
Dwie pierwsze farmy o mocy 2,5 GW, Baltica 3 i Baltica 2, PGE zbuduje wraz z duńskim Orstedem, obie firmy będą miały po połowie udziałów.
- Budowa powinna być szybka, bo praca jednostek do budowy jest szalenie kosztowna. Zakładamy, że sama faza budowy będzie trwała maksymalnie dwa lata dla każdej farmy - powiedział Dąbrowski w czwartek, 11 lutego, na konferencji prasowej. Jeżeli pierwszą energię z Baltica 3 chcemy mieć w 2026 r., a z Baltica 2 w 2027 r., to budowy powinny się zaczynać dwa lata wcześniej - dodał.
- Wszyscy życzylibyśmy sobie tego, żeby ten projekt napędził polską branżę stoczniową - mówił. Wskazał np. nastatek do transportu ponad 200-metrowych wież pod turbiny. - Budowa takiego statku byłaby bardzo potrzebna i namawiamy polskie stocznie, aby go wybudować. Koszt jednej takiej jednostki to nawet 1,5 mld zł, ale przez najbliższe kilkanaście lat miałby on co robić na Bałtyku - mówił prezes.
Jak dodał, nie może ujawnić treści rozmów z potencjalnymi wykonawcami. Zaznaczył jedynie, że stocznie zwróciły się do spółki z pytaniem, czy jak taka jednostka powstanie, to będziemy zainteresowani jej wykorzystaniem. Odpowiedzieliśmy, że tak - podkreślił.
Prezes PGE zaznaczył, że podobnie ma się sytuacja z portem instalacyjnym dla offshore, nad którym obecnie trwają prace, i jest wstępna lokalizacja. - To nie jest inwestycja po naszej stronie, ale już dziś mobilizujemy wszystkich, odpowiedzianych za budowę dodał.
- Nie zakładam, że nie powstanie on w Polsce, bo byłoby to bardzo źle, gdybyśmy musieli wozić elementy ze Skandynawii albo z Niemiec. Nie przyjmujemy do wiadomości założenia, że port w Polsce nie powstanie - oświadczył Dąbrowski.
Wiceprezes Orsted Offshore Rasmus Errboe wskazał z kolei, że duńska firma ma wiele doświadczeń z Danii i z Europy z budową lokalnego łańcuch dostaw i na pewno budowa farm o mocy 2,5 GW to wielka szansa dla lokalnych polskich dostawców.
Errboe dodał, że dla polskich dostawców to nie będzie nic nowego, ponieważ od dawna uczestniczą w procesach budowy morskich farm wiatrowych w innych krajach. Bardzo ważna jest jednak konkurencyjność takich dostawców. Nie mamy absolutnie żadnych podstawy,by przypuszczać, że polskie firmy nie będą konkurencyjne - podkreślił wiceprezes Oersted Offshore.
Wojciech Dąbrowski poinformował również, że partnerzy wspólnie przygotują przetarg na turbiny. Nie ma w tej chwili preferencji, jeśli chodzi o producenta - podkreślił.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.