Jedno z pierwszych rozporządzeń obecnego prezydenta USA Joe Bidena, dotyczyło nowej polityki klimatycznej. Jego celem było cofnięcie wszystkich ulg środowiskowych, jakie jego poprzednik na tym stanowisku nadał górnictwu, jako całości, a szczególnie branży węgla kamiennego.
Nawiązując do wydanego w środę, 27 stycznia, dokumentu, prezydent zmobilizował cały rząd USA do walki ze zmianami klimatycznymi, mówiąc nawet Centralnej Agencji Wywiadowczej, aby uznała globalne ocieplenie za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Rozporządzenie dotyczy moratorium na wydobycie ropy naftowej i gazu ziemnego na terytoriach federalnych.
Prezydent przy tej okazji podkreślił, że będzie dążył do: „ożywienia gospodarki węgla, ropy i gazu oraz sektora energetyki”, zaczynając od tworzenia miejsc pracy przy rekultywacji starych kopalń i rewitalizacji niegdyś zanieczyszczonych terenów.
Na zdziwienie i protesty ekologów, że rozporządzenie nie dotyczy węgla kamiennego, krajowy doradca klimatyczny Białego Domu Gina McCarthy powiedziała, że dzierżawa terenów federalnych pod wydobywcie węgla nadal będzie przedmiotem przeglądu w ramach szerokiej analizy paliw kopalnych. Podkreśliła, że podczas prezydenckiej kampanii wyborczej Joe Biden obiecał, że będzie starał się ograniczyć rozwój przemysłu wydobycia gazu ziemnego i ropy naftowej na gruntach federalnych. Sprawa węgla kamiennego „nie była częścią zobowiązań jego kampanii wyborczej”.
Senator z Zachodniej Wirginii
Górnicze media USA zwracają uwagę na polityczny aspekt tej sprawy. Otóż, węgiel i jego górnicy mają silnych politycznie liderów, w tym senatora Joe Manchina, demokratę z Zachodniej Wirginii, który obecnie kieruje Komitetem ds. Energii i Zasobów Naturalnych. Zachodnia Wirginia jest w USA drugim producentem węgla kamiennego po stanie Wyoming.
Demokratyczny senator znany jest z ponadpartyjnej polityki dotyczącej najważniejszych spraw państwa i równie dobrze współpracuje z konserwatystami. Nałożenie sankcji na węgiel kamienny w USA mogłoby mieć daleko idące skutki polityczne, które mogłyby zachwiać istniejącą równowagę w Senacie i znacznie utrudnić wprowadzanie w życie polityki prezydenta.
Jakby na potwierdzenie tych ukrytych zależności politycznych w połowie tego roku w Wirginii Zachodniej ma być otwarta nowa odkrywkowa kopalnia węgla kamiennego Ben’s Creek Carbon z zasobami ok. 50 mln t węgla koksowego i wydobyciem 1 mln t rocznie.
Protest z Teksasu
Kolejnym elementem politycznej rozgrywki o sztuczne restrykcje klimatyczne zawarte w tym rozporządzeniu jest z 29 stycznia dekret gubernatora Teksasu- Georga Abbota, wzywający wszystkie agencje tego stanu do sądowego zaskarżenia prezydenckiego rozporządzenia.
- Teksas będzie chronić przemysł naftowy i gazowy przed każdym rodzajem wrogiego ataku z Waszyngtonu - powiedział Abbott. - Przyjęcie przez prezydenta Bidena nowej zielonej umowy jest zabójcą pracy w Teksasie. To również katastrofa dla niezależności energetycznej, którą Teksas był w stanie zapewnić Stanom Zjednoczonym, a Teksas nie będzie stać bezczynnie i patrzeć, jak administracja Bidena zabija miejsca pracy w Midland, w Odessie lub w jakimkolwiek innym miejscu na całym świecie.
Lider mniejszości
Republikański lider mniejszości w Senacie Mitch McConnell skrytykował , także 29 stycznia działania administracji Bidena w sprawie polityki energetycznej, które wspólnie nazwał „fragmentarycznym, zielonym nowym układem”.
- Nie ma nic zielonego w tsunami różowych slipów dla amerykańskich pracowników lub przewożeniu kanadyjskiej ropy w ciężarówkach i pociągach zamiast rurociągiem - powiedział McConnell w Senacie.- Ten fragmentaryczny zielony nowy układ to zły przepis: zły dla środowiska, zły dla bezpieczeństwa narodowego, a przede wszystkim dla pracujących Amerykanów, którzy wkrótce, jeśli się to utrzyma, będą byłymi pracującymi Amerykanami.
Wynikiem tego rozporządzenia ma być wzrost bezrobocia w skali około miliona miejsc pracy.
Lekcja polityki klimatycznej
Zasygnalizowany tu dość powszechny sprzeciw dla nowej polityki klimatycznej prezydenta USA, jest wyrazem przekonania o tym, że poprzednio nie była to tylko polityka byłego prezydenta, któremu zarzucano apodyktyczność oraz brak elementarnego rozeznania.
Teraz kiedy już go nie ma, okazuje się, że Amerykanie kierują się własną, trzeźwą oceną w tej sprawie. Głosy sprzeciwu dla tej polityki padają nie tylko ze strony związków zawodowych broniących miejsc pracy, ale również ze strony najważniejszych polityków w państwie.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.