Sportowcom pandemia niestraszna. Podczas gdy kibice co najwyżej mogą podziwiać wyczyny swych ulubieńców na szklanym ekranie, oni przy pustych trybunach walczą dzielnie o laury. Piotr Sobota, ratownik z kopalni Mysłowice-Wesoła, jest tego najlepszym przykładem. W grudniu ub.r. sięgnął po tytuł mistrza Polski w ju-jitsu.
Precyzja i dokładność
Zaczynał jako czternastolatek od kick-boxingu, dyscypliny, w której walczy się stosując zarówno bokserskie ciosy pięścią, jak i kopnięcia. Siła, szybkość, wytrzymałość i gibkość okazały się jego atutami.
– Sporty walki często kojarzone są z bezmyślnym biciem się po twarzy. Nic takiego. Tu liczy się precyzja, dokładność, kontrola nad własnym ciałem i umiejętności techniczne. Chciałem próbować dalej, więc bliżej zainteresowałem się karate oyama. To pełnokontaktowy styl karate, którego twórcą jest Shigeru Ōyama. Ta dyscyplina jest rozwijana pod kątem sztuki i samoobrony. Szybkie przemieszczanie się, wyprzedzanie ataku przeciwnika i zejścia z linii ciosu wraz z równoczesnym kontratakiem, to cechy charakterystyczne dla karate oyama. Mnie jednak najbardziej odpowiada ju-jitsu. Wykorzystywane w nim chwyty nie wymagają dużej siły ani agresji – opisuje Sobota.
Jest to – jak sam przyznaje – wszechstronna sztuka walki, sport bardzo dynamiczny, łączący w sobie elementy judo, zapasów, kick-boxingu i boksu, nienastawiona na atak, a bardziej na rozładowanie i zatrzymanie siły przeciwnika.
– Poszedłem na całość. W 2006 r. sięgnąłem po wicemistrzostwo Polski, ale w wersji full contact – dodaje mistrz.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM.
Szczegóły: nettg.pl/premium
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Też mam międzynarodowe mistrzostwo Polski w imaf zdobyte dawno temu jak on do nas zawitał do naszego kraju za naszą namową;)