Dominująca na świecie teoria o ociepleniu klimatu na skutek działalności człowieka i coraz większej ilości dwutlenku węgla w atmosferze, po cichu i bez fanfar odchodzi w przeszłość. Odejście to dotyczy niezbitych dowodów, jakie przedstawiane są przez naukowców z całego świata badających Antarktydę.
Jednak hałas o wpływie człowieka na zmiany klimatyczne nadal trwa przede wszystkim wśród polityków, którym nie jest zręcznie tak nagle zaprzeczyć temu, co głosili dotąd w sprawach koniecznej dekarbonizacji naszej planety. Zachodnie czasopisma naukowe i popularnonaukowe biją na alarm w sprawie topnienia lodów Antarktydy. Informacje związane z tym procesem koncentrują się zarówno na przyczynach, jak i skutkach tego stanu rzeczy.
Ocieplenie klimatu jest niepodważalnym wynikiem topnienia lodów Antarktydy. Jednak jego przyczyny są całkiem inne, aniżeli te, o których tak głośno mówiło się na całym świecie. Dzieje się tak dlatego, że w ciągu ostatnich 10 lat na kontynencie tym odkryto 138 wygasłych wulkanów, z których dwa są czynne topiąc ten lód od spodu. Tworzą one strefę termiczną podgrzewającą od spodu lodowce. Ocenia się, że pod względem wydzielanego ciepła wulkany Antarktydy tworzą zespół odpowiadający superwulkanowi Yellowstone w USA.
Skala topnienia tego lodu jest ogromna wynosi ona ok. 150 miliardów ton lodu rocznie. Stopnienie lodów Grenlandii spowoduje wzrost poziomu mórz i oceanów w skali ok. 7 m. W przypadku Antarktydy wyniesie to ok. 58 m. I to jest „szybko” postępujące zagrożenie. Jednak w skali naszego życia zjawiska te są ledwie zauważalne. Do końca tego stulecia poziom wód i oceanów ma podnieść się o ok. 50 cm. Jak na proces przyrodniczy jest to tempo ekspresowe. To tylko jeden aspekt tego zagadnienia. Drugim jest nie tylko topnienie lodów Antarktydy, ale odrywanie się kolosalnych gór lodowych, które dryfują na Ocean Atlantycki skutecznie schładzając jego wody. Te góry lodowe są zarówno standardowe o powierzchni kilku km kwadratowych, jak i gigantyczne, które w ostatnim dziesięcioleciu oderwały się od lodowców tego kontynentu. Jedna z tych gór miała powierzchnię ok. 11 tys. km kwadratowych (połowa powierzchni województwa dolnośląskiego), a druga o powierzchni ok. 5200 km kwadratowych, aktualnie już znacznie stopiona znajduje się na południu Oceanu Atlantyckiego. Całe pola lodowe wędrujące od Antarktydy, schładzają wody tego oceanu, nie tylko temperaturą topionej masy lodowej, ale także ograniczeniem nasłonecznienia jego wód.
Słodka woda z tych gór lodowych dostaje się do oceanu i pochłania dwutlenek węgla, dodatkowo schładzając jego wody. Proces ten zakłóca funkcjonowanie na Atlantyku ciepłych prądów ogrzewających również Europę. Istnieje uzasadnione ryzyko, że topnienie lodowców Antarktydy może spowodować kolejne zlodowacenie na północnej półkuli. Naukowcy twierdzą, że nawet jeżeli zlodowacenie to nie nastąpi, to możliwe jest znaczące ochłodzenie klimatu w tej części naszego globu. Na pierwszy rzut oka, to topienie lodów Antarktydy jest swego rodzaju paradoksem przyrodniczym, gdyż jednocześnie jest to najzimniejsze miejsce na Ziemi, gdzie w 2013 r. tuż przy powierzchni zmierzono minus 93,3 st. C. Prawdopodobnie to najzimniejsze miejsce nadal się utrzyma i to niezależnie od tego, że w okresie letnim temperatury na Antarktydzie dochodzą do plus 10 st. C. Topnienie lodów Antarktydy, które ma miejsce zarówno w okresie zimowym, jak i letnim jeżeli nawet nie zaprzecza teorii wpływu dwutlenku węgla na ten proces, to wyraźnie marginalizuje jego znaczenie.
Z tego powodu wydarzenia te warto śledzić, tym bardziej, że informacje naukowe na ten temat napływają nie tylko z jednego źródła, które można by łatwo zakwestionować. Publikowane są wyniki badań międzynarodowych zespołów naukowych budzących zaufanie, Reprezentują one uniwersytety z Wielkiej Brytanii USA, Chin, Australii, Chile i innych krajów. Proces ten z jednej strony jest całkowicie niezależny od woli i działań człowieka. Stąd wydawałoby się, że alarm w tej sprawie jest chybiony.
Ma on jednak podwójne znaczenie. Pierwsze jest takie, że lepiej znać najgorszą prawdę, aniżeli łudzić się lukrowanym kłamstwem. Drugim, jest przygotowanie się na nadchodzące wydarzenia przyrodnicze, abyśmy nie byli nimi zaskoczeni. I to jest najważniejszy powód do informowania opinii publicznej o tym co dzieje się na Antarktydzie.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.