Początek roku to doskonały czas na podsumowanie minionych 12 miesięcy i zaplanowanie nowego, nadchodzącego roku. Swoimi spostrzeżeniami podzielił się z portalem netTG.pl Wacław Czerkawski, przewodniczący śląskiego OPZZ.
- Ubiegłoroczne wydarzenia w górnictwie zdeterminowało podpisanie w grudniu porozumienia, w którym strona społeczna zgodziła się na koniec górnictwa w Polsce do 2049 r. Dla mnie to było wydarzenie bez precedensu. Z górnictwem jestem związany od wielu lat i nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że mógłbym być sygnatariuszem takiego aktu.
Zanim zaakceptowaliśmy treść tego dokumentu, było kilka dni i nocy dyskusji, z których wyłaniał się bezlitosny fakt, że tak naprawdę górnictwo prawdopodobnie skończy się o wiele szybciej, niż wskazuje na to data z porozumienia.
To był argument, który nas przekonał, że choćbyśmy się postawili, rozdarli szaty jak Rejtan, to w panujących obecnie w Europie realiach górnictwo i tak nie przetrwa. 2049 rok to data, która daje tej branży jeszcze pożyć, ale też daje nadzieję, że być może wydarzy się coś, co przywróci węgiel do łask, choć wiem, że to będzie trudne, ale nie niemożliwe. Technika, technologie idą do przodu. Może nauczymy się spalać węgiel przy minimalnej emisji CO2.
Zresztą, nie przeceniałbym wpływu górnictwa i węgla na zmiany klimatu. Niestety jestem w tym poglądzie osamotniony. Z unijną polityką nie jesteśmy póki co w stanie wygrać. Jest ona zakorzeniona w świadomości możnych i wpływowych tego świata. Nie przebijemy się przez to. Jedyna nadzieja w nowych technologiach.
Pandemia była jednym z czynników, które spowodowały kryzys w górnictwie. Konieczne stało się ograniczenie wydobycia, czego w tej branży nie da się szybko nadrobić. Pandemia stała się też usprawiedliwieniem dla złej kondycji branży, alibi dla niektórych osób nią zarządzających.
Najbardziej górnictwu mógłby obecnie pomóc powrót koniunktury gospodarczej. Jednym z czynników, które skłoniły nas do podpisania porozumienia dla górnictwa, był powrót do subsydiowania węgla, podobnie jak było podczas transformacji w Niemczech, tyle że tam te kwoty były dużo wyższe.
Mówimy o dopłatach w sytuacji, kiedy wydobycie jest nieopłacalne, ale w czasie koniunktury o zwracaniu tych środków do budżetu. Bilans mógłby być bardzo ciekawy. Rząd zapewnia, że Unia nie mówi „nie” dla takiego rozwiązania.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Widać to jeden z tych co podpisał się pod likwidacją Polskiego górnictwa węgla kamiennego.
Donbass wam pokazał jak przetrwa 30 kopalń i 15 hut jeszcze 50 lat conajmniej Daleko od lobby niemieckiego żydowskiego , brukselskiego , francuskiego Polska rynkiem zbytu i białymi niewolnikami wystarczy zobaczyć na granicach zachodnich Polski jak jeżdżą do pracy i robią na zachodnie muzułmańskie zasiłki