Setną rocznicę uruchomienia obchodzi nieczynna elektrociepłownia Szombierki w Bytomiu. Gdy rozpoczynała działalność, była jedynie elektrownią korzystającą z węgla pobliskiej kopalni Bobrek. Obecnie jest nieczynnym, pustym molochem, który na dodatek boryka się z wojewódzkim konserwatorem zabytków.
Gdy przed stu laty, 29 listopada 1920 r. uruchamiano zakład, nikomu się nawet nie śniło, że wiek później lobby dekarbonizacyjne będzie rugować tego rodzaju przedsiębiorstwa z krajobrazu Europy. Obiekt powstał w polu, ale w pobliżu linii kolejowych łączących niemiecki wtedy Bytom z Gliwicami, Tarnowskimi Górami i Chebziem. Masywna budowla ze strzelistymi kominami stała się na długie lata dominantą okolicznego krajobrazu. Po drugiej wojnie światowej przejęta przez Polaków wykorzystywana była nie tylko do produkcji energii elektrycznej, lecz także cieplnej. Tę pierwszą produkowała do 1998 r., tę drugą do 2011 r. Dwa lata później wpisana została do rejestru zabytków. Przez pewien czas, w latach 2011-2020, znajdowała się nawet na szlaku zabytków techniki województwa śląskiego, ale została z niego usunięta ze względu na zły stan techniczny. W odróżnieniu od wielu innych obiektów tego szlaku udostępniana była tylko sporadycznie.
Okazały obiekt kilka razy zmieniał właściciela, ale nie wyszło mu to specjalnie na dobre. Posiadaczem elektrociepłowni był fiński koncern Fortum, przez pewien czas w 2014 r. jej zakupem zainteresowane było miasto. W końcu elektrociepłownia trafiła do gliwickiej spółki Rezonator.
Lutowa kontrola wykonana przez służby wojewódzkiego konserwatora zabytków wykazała konieczność zabezpieczenia szeregu elementów, w tym dachów, otworów okiennych. Nawet i bez tego od lat powszechnie znany był stan tego zabytku. Wystarczy przywołać kilka tytułów z lokalnej prasy: "Niepewna przyszłość"; "Dziedzictwo zagrożone" czy "Industrialna Katedra woła o ratunek".
Bytomskiej elektrociepłowni nie grozi raczej taki los, jaki spotkał zabytkowy budynek dawnej zajezdni tramwajowej i autobusowej PKM Bytom, po rozbiórce której zbudowany został sklep. Położona na uboczu, z niedogodnym dojazdem wąską, ślepą drogą, w środku trójkąta, którego ramiona stanowią trzy linie kolejowe, nie była jak dotąd łakomym kąskiem dla budowlańców. Jak długo taki stan potrwa, nie da się przewidzieć.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.