W czwartek zabytkowa maszyna parowa z dawnej huty Baildon zostanie wywieziona na teren Muzeum Śląskiego po kopalni "Katowice" - informuje "Dziennik Zachodni" w portalu naszemiasto.pl
Wczoraj informowaliśmy o planowanym terminie "przeprowadzki" zabytku.
Czytaj: Nowy eksponat w Muzeum Śląskim
W maju opisywaliśmy losy zagrożonego przez złodziei kolosa.
Czytaj: Uratowano maszynę parową z Huty Baildon - trafi do muzeum
Wiadomo już, jak przebiegnie skomplikowana operacja przmieszczenia kolosa: - Planujemy zdążyć maksymalnie w dwa dni. Będziemy pracować od rana. Widok będzie niesamowity, bo specjalnie ściągnęliśmy dwa wielkie dźwigi - zapowiada Andrzej Biernacki, inspektor nadzoru budowlanego w firmie BGH.
Przypomnijmy, że maszyna parowa w układzie "tandem" została zainstalowana jako napęd walcowni bruzdowej huty Baildon w pierwszej dekadzie XX wieku, a dokładniej w 1904 r. Od tamtej pory pracowała nieprzerwanie aż do zamknięcia huty, tj. do 2001 r.
Muzeum Śląskie od dawna czyniło starania nad pozyskaniem tego cennego zabytku techniki minionych wieków. Po uzgodnieniach z Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków i spółką BGH Polska zdecydowano, że maszyna wzbogaci kolekcję Muzeum poświęconą postindustrialnemu dziedzictwu regionu - wyjaśniają w MŚ.
Decyzję o tym, że ponad stuletni gigant na zawsze opuści teren dawnej huty podjęto kilka miesięcy temu. To wówczas firma BGH (na terenie której maszyna obecnie się znajduje) otrzymała dofinansowanie z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków na przewiezienie maszyny na teren nowego Muzeum Śląskiego, około 159 tys. zł. Tu maszyna już zostanie na zawsze.
Przygotowania do przeprowadzki trwały kilka tygodni, bo maszyny w całości nie sposób przewieźć, trzeba ją rozebrać na kawałki. Te zresztą też są potężne, bo tylko małe koło maszyny waży 24 tony. Trzeba też było wykonać dokumentację w wersji 3D, która znacznie ułatwi ponowne złożenie giganta już na terenie po kopalni.
Maszyna parowa, to jedyne, co pozostało ze starych urządzeń po założonej w 1823 r. Hucie Baildon. Nie wiadomo gdzie zniknęły piła kabłąkowa wyprodukowana w Maklenburgu w 1910 r., szlifierka do wałków z 1915 r., dwa młoty parowe z 1914 i 1917 r., czy prasa parowa do kucia swobodnego z 1917 r. Pracownicy dawnej huty podejrzewają, że trafiły na złomnice.
Maszyna parowa z Baildonu, to jedna z nielicznych, które ocalały na Śląsku. Najlepiej zachowana jest podobna znajdująca się w kopalni Guido w Zabrzu, kilka znajduje się w dawnej hucie cynku w Szopienicach. Baildonowska, kiedyś w hali, dziś stoi na sporej działce pod gołym niebem. Kiedy stąd zniknie teren będzie można wykorzystać po inwestycje - pisze "Dziennik Zachodni".
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.