Dwadzieścia lat temu, w maju 2000 r. rozpoczęło działalność Stowarzyszenie na Rzecz Restauracji i Propagowania Sztolni Królowa Luiza w Zabrzu Pro Futuro. Jego członkowie obrali sobie za cel udrożnienie zamulonej sztolni i uczynienie z niej zabytku klasy światowej. Wtedy wydawało się to nierealną mrzonką.
Główna Królewska Sztolnia Dziedziczna była jedną z dłuższych sztolni transportowo-odwadniających w europejskim górnictwie węglowym. Prowadziła od szybu Kruk kopalni Król w Chorzowie aż do Zabrza, do wylotu w centrum miasta przy ul. Karola Miarki, dokąd doprowadzono przedłużenie Kanału Kłodnickiego. Jej budowę zaczęto w 1791 r., jednak już w 1830 r. straciła funkcję transportową, gdy zakończono budowę drogi z Chorzowa przez Zabrze do Gliwic. Odtąd spełniała funkcję odwadniającą. Jej budowa trwała aż do 1863 r., gdy doprowadzono ją do Chorzowa. Pod koniec XIX w. przestała mieć znaczenie dla górnictwa węglowego, gdy zaprzestano pompowania do niej wody z niżej położonych wyrobisk kopalnianych.
Po raz przemysł węglowy interesował się sztolnią tuż po wojnie. W latach 1947 i 1954 w Sztolni Dziedzicznej prowadzono poszukiwania niewybranych pokładów węgla. Plonem tamtych poszukiwań był film Andrzeja Munka „Zapalić czerwone gwiazdy”, będący sfabularyzowanym dokumentem. Od czasu gdy w 1953 r. zasypano wylot zabrzańskiej sztolni, popadła ona w zapomnienie. Niekonserwowana uległa samoistnemu zamuleniu. Kiedy na początku 1961 r. wyprawę do Sztolni Dziedzicznej zorganizowali reporterzy katowickiego tygodnika „Panorama”, opisali ją potem jako bagnisty, zionący stęchlizną tunel, dostępny tylko na niedługim odcinku.
Pionierem starań o rewitalizację sztolni był Jan Gustaw Jurkiewicz, kierownik Skansenu Górniczego Królowa Luiza. W 1997 r. obronił on na Politechnice Wrocławskiej, na studiach podyplomowych z archeologii przemysłowej i muzealnictwa, pracę podyplomową na temat Sztolni Dziedzicznej. Początkowe plany były skromne, zakładały tylko ustawienie tablicy pamiątkowej przy wylocie sztolni. Za namową promotora Jan Gustaw Jurkiewicz postanowił pójść dalej. Latem 1999 r. wraz z płetwonurkami z Zabrzańskiej Grupy Płetwonurków dokonał jej pierwszej penetracji.
W ślad za tym w maju 2000 r. powołano do istnienia Stowarzyszenie na Rzecz Restauracji i Propagowania Sztolni Królowa Luiza w Zabrzu Pro Futuro. Prócz Jurkiewicza w jego skład weszli przedsiębiorcy górniczy, muzealnicy i naukowcy. Przedstawiona wówczas wizja działania wydawała się nierealna. Zamierzano udrożnić liczący 400 m odcinek sztolni oraz prostopadły do niego, dwustumetrowy odcinek chodnika wiodący w stronę ówczesnego Skansenu Górniczego Królowa Luiza prz ul. Sienkiewicza w Zabrzu. Prócz tego wskazywano na konieczność odkopania około 40 m szybu Carnal i przebicia chodnika prostopadłego z trasą podziemną skansenu.
Inwestycja wydawała się niewiarygodnie kosztowna. Było to zresztą kilka miesięcy po decyzji Urzędu Górniczego o wstrzymaniu ruchu w Kopalni Doświadczalnej Węgla Kamiennego M-300, zwanej Kopalnią Guido i w sytuacji, gdy polskie górnictwo węgla kamiennego borykało się z kolejną falą kryzysu i restrukturyzacją prowadzoną przez rząd Jerzego Buzka. Wizje członków stowarzyszenia Pro Futuro wydawały się fantasmagoriami rodem z powieści, jakie sto lat wcześniej pisał Juliusz Verne.
"Jurkiewicz zdaje sobie sprawę, że udostępnienie sztolni będzie bardzo kosztowne. Bez uzyskania środków z europejskich funduszy pomocowych będzie to mało realne. Z takich środków zresztą udało się otworzyć w Polsce już inne podziemia - Podziemne Fabryki Walimia i Tajemnicze Podziemne Miasto Głuszyca" - pisał w sierpniu 2000 r. jeden z katowickich tygodników.
Dziś wiemy, że nierealne stało się możliwe. Dziesięć lat później Zabrze otrzymało dofinansowanie z Unii Europejskiej na połączenie podziemi skansenu Królowa Luiza ze Sztolnią Dziedziczną. W październiku 2011 r. rozpoczęto odkopywanie wylotu sztolni. Od listopada 2011 r. do stycznia 2012 r. górnicze ekipy przywróciły drożność szybu Wilhelmina do głębokości 42 m. Wreszcie 14 września 2018 r. zainaugurowano podziemne przejażdżki łodziami w Sztolni Dziedzicznej, nazywanej teraz Sztolnią Luiza.
Odrestaurowana sztolnia stała się jedną z wizytówek Górnego Śląska i świadectwem kunsztu twórców przemysłowej potęgi Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Zabrze tp nie jest Śląskie miasto. Zostało przyłączone do Polski na podstawie dyktatu z Jałty. Rodowitych mieszkańców wysiedlono i zasiedlono. Polakami. Nawet tam nie ma jednego Ślązaka. Miasto jest brzydkie zaniedbane i do zburzenia a cudzoziemcy do repatryjacji w rodzinne strony
Zabrze super miasto!! Jest co zwiedzać A nie ma gdzie iść wieczorem na piwo.