Od kilkunastu dni bombardują nas informacje o tym, że górnośląskie kopalnie są ostatnim ogniskiem koronawirusa i grożą ponownym wybuchem pandemii. Przykład badań przeprowadzonych wśród pracowników łódzkich przedszkoli pokazuje, że to niekonicznie musi być prawda.
Woj. śląskie wg oficjalnych statystyk, to obecnie największe ognisko pandemii koronawirusa w kraju - w poniedziałek odnotowano w naszym regionie ponad 5,5 tys. zakażeń (woj. mazowieckie, które znajduje się na drugim miejscu ma "tylko" niespełna 3 tys. przypadków koronawirusa). Prawie połowa przypadków w Śląskiem to pracownicy kopalń, a gdy doliczyć członków ich rodzin to ta liczba będzie jeszcze większa.
Ogromną liczbę zakażeń wśród górników potwierdziły badania przesiewowe, które objęły wszystkich pracowników pięciu kopalni - chodzi o te zakłady, gdzie wyrywkowe badania pokazały, gdzie zakażeń jest najwięcej, czyli: Jankowice, Murcki-Staszic, Sośnicę, Pniówek i Bobrek. W ciągu ostatnich kilkunastu dni "wymazano" w ramach tych badań już ponad 15 tys. osób. Rezultaty badań nie pozostawiają wątpliwości, że na koronawirusa choruje 15-17 proc. zatrudnionych w tych kopalniach. Jak podkreślał wicepremier Jacek Sasin, większość, bo aż 97 proc. z zakażonych, nie miało żadnych albo prawie żadnych objawów infekcji.
Kopalnie i region szybko zostały okrzyknięte jednym z ostatnich ognisk pandemii w Polsce. Wyniki nie pozostawiały wątpliwości - podczas gdy w reszcie kraju statystki spadały, tylko w Śląskiem liczba zakażonych gwałtownie rosła.
Przykład Łodzi pokazuje, że to wcale nie musi być prawda. Tam również zdecydowano się przebadać wszystkich pracowników, ale dla odmiany żłobków i przedszkoli.
"Ze względu na niepokojące wyniki badań pracowników żłobków i przedszkoli na obecność koronawirusa, podjęłam decyzję o natychmiastowym wstrzymaniu procedury otwierania placówek. Na 3337 przebadanych osób, przeciwciała covid-19 stwierdzono u 456. To blisko 15 procent. Oznacza to, że te osoby przeszły chorobę bezobjawowo w minionych tygodniach lub właśnie teraz chorują. Wyjaśnią to dodatkowe testy. Do tego czasu wszystkie przedszkola i żłobki, w których pracuje choćby jedna osoba z podejrzanym wynikiem, pozostaną zamknięte. To kwestia zdrowia i życia naszych dzieci i opiekunów. W sprawach bezpieczeństwa nie będzie żadnych kompromisów" - poinformowała prezydent Łodzi Hanna Zdanowska.
Jak widać problemem wcale nie muszą być kopalnie, ale po prostu mała liczba badań przeprowadzanych w Polsce. Po przeprowadzeniu badań przesiewowych górnicy stali się bodaj najlepiej przebadaną grupą zawodową w kraju. Teraz wstępne wyniki badań personelu łódzkich żłobków i przedszkoli potwierdzają, że w tej grupie jest taki sam odsetek zakażeń wynoszący ok. 15 proc.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
A jak ma się do tego zachorowalność w KGHM? Nijak? A to ciekawe, po prostu badań nie robią i tyle w temacie. Chorzy bezobjawowo, to wykryjcie w Biedronce tych bezobjawowców zatrudniają 65tys. ludzi, a kontaktują się z milionami i co tam nie ma problemu? To jest kierunek na wykończenie GWK, takie jest moje zdanie!
Czy w innych branżach też są wykonywane testy pracowników na taką skalę?!
I to potwierdza co te testy przesiewowy rzeczywiście wykrywają. ktoś ma katar czy grypę to mu wyjdzie test dodatni.
W całej Polsce jest podobnie. To tylko kwestia ilości wykonanych testów.