Była to jedna z najtrudniejszych akcji ratowniczych w historii polskiego górnictwa, a na pewno najtrudniejsza w historii Jastrzębskiej Spółki Węglowej i kopalni Zofiówka. Wszystko zaczęło się od wstrząsu, który miał miejsce 5 maja 2018 r. Doszło do niego o godz. 10.58 na poziomie 900. W jego wyniku pod ziemią zostało uwięzionych siedmiu górników. Dwóch udało się uratować w pierwszym etapie akcji, potem zaczęła się walka o życie pozostałych pracowników. Trwała 11 dni. Niestety ratownikom – pomimo ogromnej determinacji – nie udało się dotrzeć do żywych.
Z tamtych wydarzeń wyciągnięto wnioski. Zmieniono funkcjonowanie kopalnianych stacji ratownictwa górniczego, wprowadzając m.in. czterozmianowy system pracy i zwiększając stan osobowy drużyn. W ruchu Zofiówka stworzono także Centralny Magazyn Ratowniczy. Ponadto JSW podjęła prace związane z wdrożeniem łączności radiowej i systemu identyfikacji i monitoringu pracowników przebywających pod ziemią. Jego efektem jest m.in. system łączności bezprzewodowej pod ziemią, z którego korzystają ratownicy z kopalni Knurów-Szczygłowice. JSW jako jedyna na świecie posiada takie rozwiązanie.
Energia wstrząsu, który wystąpił w ruchu Zofiówka kopalni Borynia-Zofiówka-Jastrzębie, była 1000 razy większa od wstrząsów dotychczas zarejestrowanych w tym zakładzie. Wyniosła 1,9 × 10^8 J. O jego potędze może świadczyć fakt, że całkowita energia wstrząsów zarejestrowanych od stycznia 1989 do 5 maja 2018 r. w ruchu Zofiówka to 4,89 × 10 × 8 J. Wstrząs zgniótł na prawie półkilometrowym odcinku dwa wyrobiska – pochylnię H-2 i drążony równoległy chodnik podścianowy H-10. Żeby zobrazować skalę zniszczeń, podawano przykład pokoju, w którym nagle podłoga „spotyka się” z sufitem. Ratownicy musieli się poruszać w zaciśniętych wyrobiskach o prześwitach od 40 do 60 cm. Nie były to jednak jedyne trudności, z jakimi musieli się mierzyć. Do tego dochodziły zagrożenia zawałowe, klimatyczne, metanowe i wodne.
Ciała dwóch z pięciu poszukiwanych górników ratownicy odnaleźli 6 maja. Dwa dni później natrafiono na zalewisko, które utrudniło prowadzenie prac. W akcję zostali zaangażowani nurkowie z KGHM Polska Miedź. Swoją pomoc zaoferowała także Marynarka Wojenna, która do Jastrzębia-Zdroju przysłała ludzi i drony. Urządzeń tych jednak nie można było użyć ze względu na metan pojawiający się w wyrobiskach. Ostatecznie wodę trzeba było wypompować przy użyciu pomp na sprężone powietrze. Kolejnym utrudnieniem był szlam, który zalegał w zalewisku. Poza wypompowywaniem wody akcja była prowadzona w innych kierunkach i przy wykorzystaniu wszelkich możliwych środków. Wykonano odwierty do wyrobisk, używano systemu GLON-GLOP, który pozwala namierzyć sygnał z górniczych lamp, zastosowano kamery endoskopowe. Skorzystano także z psów, które zjechały pod ziemię i próbowały złapać trop poszukiwanych.
Ciało kolejnego górnika ratownicy odnaleźli 12 maja – w ósmej dobie akcji. Znajdowało się ono w zalewisku. Dzień później zlokalizowano czwartego z poszukiwanych pracowników. Jego ciało także znajdowało się w zalewisku. We wtorek, 15 maja, przed północą po 253 godzinach, w 11. dobie akcji, ratownicy odnaleźli ciało ostatniego z pięciu zaginionych górników. Było przygniecione zniszczoną metalową konstrukcją w chodniku H-10. Trzy dni później formalnie zakończono akcję ratowniczą w ruchu Zofiówka. Wyrobiska, które uległy zniszczeniu w wyniku wstrząsu, zostały odizolowane.
W sumie w akcję w ruchu Zofiówka zaangażowanych było ok. 2,5 tys. osób. O ofiarach katastrofy sprzed dwóch lat oraz o innych pracownikach jastrzębskiej kopalni, którzy zginęli na posterunku pracy, przypomina tablica, którą w ubiegłym roku odsłonięto w cechowni ruchu Zofiówka.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.