W niedzielę, 26 kwietnia, potwierdzono pierwszy przypadek koronawirusa wśród pracowników zatrudniającej ok. 22 tys. osób Jastrzębskiej Spółki Węglowej - poinformowała wieczorem firma. Zakażony górnik pracuje w kopalni Pniówek. Kwarantanna czeka 29 osób, które miały z nim kontakt.
- W spółce wzorowo zadziałały procedury wprowadzone na czas epidemii, które mają zapobiegać rozprzestrzenianiu się wirusa. Pojawienie się pierwszego przypadku zarażenia pracownika nie miało wpływu na pracę kopalni, nie doszło do przerwy w wydobyciu. Praca w kopalniach odbywa się zgodnie z planem przygotowanym na czas epidemii - powiedział wiceprezes i szef sztabu kryzysowego JSW Artur Dyczko.
- Na bieżąco wymieniamy informacje z dyrekcją kopalni i służbami państwowymi koordynującymi akcję minimalizowania zagrożenia pandemią - dodał wiceprezes.
To pierwszy przypadek potwierdzonego zakażenia wirusem SARS-CoV-2 w JSW. Wcześniej infekcję potwierdzano już w innych górniczych spółkach. Najwięcej, ponad 40 zakażonych, było pod koniec ub. tygodnia w kopalniach największej górniczej firmy - Polskiej Grupy Górniczej, gdzie zakażeni zostali pracownicy dwóch części kopalni ROW (Marcel i Jankowice), gliwickiej kopalni Sośnica oraz katowickiej kopalni Murcki-Staszic.
Ponadto wśród chorych na Covid-19 są górnicy z należącej do spółki Węglokoks Kraj kopalni Bobrek-Piekary w Bytomiu oraz górnik z należącej do spółki Tauron Wydobycie kopalni Janina w Małopolsce.
Informacja sanepidu o potwierdzeniu zakażenia u górnika z należącej do JSW kopalni Pniówek dotarła do dyrekcji zakładu w niedzielę po południu. Z informacji kopalni wynika, że zakażony pracownik czuje się dobrze, przebywa w domu. W ciągu godziny służby kopalniane ustaliły listę 29 osób, z którymi chory miał kontakt w ciągu minionych dwóch tygodni.
- Zgodnie z ustaleniami sztabu kryzysowego JSW, jesteśmy od ponad miesiąca przygotowani do takich działań. Drobiazgowa analiza kontaktów zarażonego pracownika jest niezbędna, aby ustalić wszystkie osoby z kopalni Pniówek, które powinny zostać objęte kwarantanną. Ostateczna decyzja należy do sanepidu i służb medycznych. My musimy zrobić wszystko, aby wpłynęły do tych służb pełne informacje - wyjaśnił dyrektor ds. pracy w kopalni Pniówek Aleksander Szymura.
Procedury minimalizujące ryzyko zarażenia koronawirusem zostały prowadzone w JSW w drugiej połowie marca - m.in. zmieniono organizację pracy; kopalnie JSW pracują w specjalnym trybie trzyzmianowym, który ma ograniczyć kontakty pracowników pracujących na różnych zmianach. Stworzono dodatkowe punkty do mycia i dezynfekcji rąk, ograniczono liczbę osób w windach zjeżdżających pod ziemię i wyjeżdżających na powierzchnię.
Górnicy używają ochronnych masek i okularów nie tylko na stanowiskach pracy, ale także w drodze do nich, także na powierzchni kopalni. Systematycznie przeprowadzana jest dezynfekcja najbardziej newralgicznych miejsc - łaźni, lampowni, cechowni, ważnych ciągów komunikacyjnych i wind górniczych. Odkażane są także podziemne kolejki i dworce. Codziennie odbywa się pomiar temperatury ciała wchodzących do zakładu pracowników.
- Każda kopalnia JSW została przygotowana na wypadek stwierdzenia u któregoś z pracowników zarażenia koronawirusem. Sztab kryzysowy JSW opracował specjalne plany podziału na zmiany, by zabezpieczyć zakłady na wypadek kwarantanny jakiejś grupy pracowników. Spółka stawia bezpieczeństwo pracowników na pierwszym miejscu, ale nasze kopalnie nie mogą zaprzestać produkcji. Zatrzymanie wydobycia grozi unieruchomieniem, a być może nawet zamknięciem zakładu, dlatego od połowy marca stosujemy radykalne środki ostrożności - zapewnił w niedzielę wieczorem wiceprezes Dyczko.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu braku związku z tematem.
Teraz są skutki 'łączenia' kopalń czyli Jankowice i Marcel. Rzucali pracownikami jak się im podobało, a teraz efekty widać.