Postępowania trwają, ale łatwo je zablokować, bo Krajowa Izba Odwoławcza zawiesiła rozpatrywanie odwołań. W dodatku wirus miesza w planach zamawiających - czytamy we wtorkowym, 7 kwietnia, wydaniu "Pulsu Biznesu".
Jak podaje gazeta, w związku z epidemią od połowy marca Krajowa Izba Odwoławcza działa w wyjątkowym trybie - nie rozpatruje odwołań wykonawców.
"Odrzuca je, jeśli zawierają błędy formalne lub w szczególnych przypadkach zgadza się na podpisanie umowy przed rozpatrzeniem odwołania" - zaznacza "PB".
"Już od 12 marca dostawaliśmy pisma od pełnomocników, że nie chcą stawić się na rozprawach w KIO ze względu na bezpieczeństwo - własne i klientów. Podobnie jak cały system sądowniczy nie jesteśmy w stanie zapewnić pełnego bezpieczeństwa stronom, pełnomocnikom, członkom KIO i pracownikom urzędu. Zawieszenie jawnych rozpraw stało się więc koniecznością" - wyjaśnia w rozmowie z gazetą Hubert Nowak, prezes Urzędu Zamówień Publicznych.
Zaznacza, że nie była to decyzja łatwa.
"Rozważaliśmy różne możliwości, np. rozpatrywanie odwołań tylko pisemnie (wówczas strony nie mogłyby się wypowiadać - red.), a także prowadzenie rozpraw zdalnych, czego jednak nie jesteśmy w stanie zapewnić. Mamy plan cyfryzacji urzędu i KIO, ale jest on rozpisany na lata i wymaga ogromnych nakładów finansowych" - dodaje prezes.
Gazeta wskazuje, że kumulacja odwołań rodzi obawę, że po zakończeniu epidemii sporo czasu zajmie odblokowanie postępowań. Szef UZP zapewnia jednak, że tak nie będzie.
"Kiedy sytuacja się unormuje, Krajowa Izba Odwoławcza będzie pracować, aby możliwie jak najszybciej rozpatrzyć wszystkie odwołania. Jako urząd zrobimy wszystko, co niezbędne, aby nadrobić zaległości. Przewidujemy trzy rozprawy dziennie w każdej z naszych siedmiu sal, dzięki czemu w okresie dwóch, trzech tygodni będziemy w stanie unormować sytuację" - mówi gazecie Nowak.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.