Uzdrowisko w Goczałkowicach-Zdroju przy wsparciu marszałka województwa śląskiego Jakuba Chełstowskiego oraz śląskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia zostało przekształcone w izolatorium - poinformowały służby prasowe wojewody śląskiego Jarosława Wieczorka. Kolejne izolatoria przygotowywane są w sanatoriach w Ustroniu.
Pośród zarażonych koronawirusem są osoby, które nie wymagają hospitalizacji. Są one wówczas objęte tzw. izolacja domową. Nie zawsze jednak mogą ją odbyć w swoich domach, choćby z powodu pozostałych domowników, wśród których mogą znajdować się osoby starsze lub cierpiące na poważne dolegliwości. Zaliczają się one do grupy podwyższonego ryzyka i wówczas zakażony jest kierowany właśnie do izolatorium.
W dotychczasowych budynkach sanatorium w Goczałkowicach-Zdroju przygotowanych jest ok. 120 miejsc izolacyjnych. Każdy z chorych będzie przebywał w osobnym pokoju z węzłem sanitarnym. Kierowane będą tutaj także osoby z podejrzeniem koronawirusa, od których pobrano w szpitalu pierwszy wymaz i oczekują na wynik testu. Jeżeli jest on ujemny – wracają do domu. Jeżeli jest dodatni – wówczas lekarz decyduje, czy pacjent zostaje na kwarantannie czy trafia do szpitala zakaźnego.
– Dla pacjentów z podejrzeniem koronawirusa przeznaczono 5 pawilonów sanatoryjnych: Azalia, Magnolia, Wrzos, Limba i Krokus, znanych wszystkim kuracjuszom, którzy tu kiedykolwiek wcześniej trafili. Pacjentami w izolatorium będzie zajmował się personel – lekarze i pielęgniarki – który do tej pory pracował w sanatorium oraz część personelu z oddziału reumatologicznego szpitala, który obecnie jest nieczynny – wyjaśnia prezes uzdrowiska Tomasz Kordon.
Kadra została odpowiednio przeszkolona oraz wyposażona w środki ochrony bezpośredniej.
Jak wygląda procedura przyjęcia pacjenta?
Lekarz kierujący ze szpitala zakaźnego wykonuje telefon do lekarza dyżurnego i informuje, że do dwóch godzin zostaną przywiezieni pacjenci. Goczałkowickie izolatorium ma więc czas na odpowiednie przygotowanie się i zabezpieczenie personelu.
Do izolatorium pacjenci są przekazywani bez bliskiego kontaktu z personelem i kierowani od razu do pokoju, gdzie mają wszystkie potrzebne rzeczy do życia i funkcjonowania. Kontakt z nimi odbywa się przez telefon. Chorzy nie korzystają ze wspólnej jadalni, lecz posiłki trzy razy dziennie dostarczane są pod drzwi pokoi.
–Również mierzenie temperatury 2 razy dziennie odbywa się z odpowiedniej odległości, poprzez termometry bezdotykowe. Badania dokonuje pielęgniarka zabezpieczona maseczką, rękawiczkami, fartuchem, przyłbicą lub goglami. Więcej kontaktu z pacjentem nie ma. Jeżeli zaś pacjent wymagałby interwencji medycznej, np. w przypadku zawału serca, jesteśmy przeszkoleni do takiej interwencji, mamy odpowiednie środki ochrony osobistej– wyjaśnia Tomasz Kordon.
Co ważne – osoby nie mogą, do czasu wyzdrowienia, opuszczać swoich pokoi. Teren jest monitorowany przez kamery oraz systematycznie sprawdzany przez pszczyńską policję. Od poniedziałku, 6 kwietnia, teren kontrolują także żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej. Każde próby zakłócania porządku przez osoby postronne czy też próby łamania zasad przez samych pacjentów będą surowe karane.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.