Sztuczna inteligencja staje się w przedsiębiorstwach coraz powszechniejsza. Ba, 64 proc. Polaków bardziej ufa robotom niż swoim przełożonym – wynika z najnowszych badań. Łatwo wyobrazić sobie taśmę produkcyjną w fabryce, trudniej roboty drążące wyrobiska w zastępstwie górników.
Niejeden kierownik oddziału prowadzącego prace górnicze zastanawiał się, w jaki sposób uczynić produkcję bardziej „smart”, właśnie z wykorzystaniem robotów. Wbrew pozorom nie jest to takie łatwe zadanie, pomimo faktu, że postęp w dziedzinie robotyzacji i informatyki jest w ostatnich latach ogromny. Aby jednak mogła powstać fabryka pełna robotów, niezbędne są systemy wyręczające człowieka w zarządzaniu. Przekazują one człowiekowi informacje, jakie zadania ma w danym momencie wykonać. Sprawdzają się doskonale np. w procesie zarządzania magazynem. Kolejnym etapem – zdaniem ekspertów – będą systemy decyzyjne, które w czasie rzeczywistym będą w stanie zarządzać zasobami w hali produkcyjnej. I tu powstaje problem, bo o ile ewentualny błąd robota kierującego zasobami magazynu lub podejmującego złą decyzję w kwestii biznesowej może spowodować straty materialne, to już w przypadku pracy na ścianie podobna sytuacja grozi na dobrą sprawę wypadkiem przy pracy, któremu ulega człowiek. Kto zatem ponosi wówczas odpowiedzialność?
W opinii mec. Jarosława Góry z Kancelarii Ślązak, Zapiór i Wspólnicy, robot działa zawsze tak, jak zaprogramował go człowiek. A zatem możliwość wykonania przez robota nieprzewidywalnych czynności również zależy od programisty. Nigdy więc nie mamy stuprocentowej pewności, że robot wykona właściwą czynność. Prawda jest taka, że roboty same informacji nie zbiorą. Zrobi to za nie człowiek. Tymczasem sami generujemy błędy, a od robotów oczekujemy, że będą działały bezbłędnie. Mimo to z badania AI at Work nad robotyzacją przemysłu wyszło, że już 82 proc. ludzi uważa, że roboty wykonują pewne zadania lepiej niż ich przełożeni. 64 proc. ankietowanych miałoby większe zaufanie do maszyny niż do swojego przełożonego, a połowa zamiast swojego menedżera poprosiłaby o radę robota.
Aż 65 proc. pracowników z optymizmem, entuzjazmem i wdzięcznością przyjmuje robota jako współpracownika, a prawie jedna czwarta twierdzi, że ich relacja ze sztuczną inteligencją w miejscu pracy jest przyjacielska i przynosi im satysfakcję. W Polsce już ponad 10 tys. pracowników różnych branż zarządzanych jest przez roboty. Dzieje się to w 40 fabrykach. Roboty wydają codziennie ponad 40 tys. poleceń. W kopalniach również funkcjonują systemy informatyczne, które czuwają nad prawidłowym przebiegiem procesów technologicznych. Lecz trudno, by roboty w nadchodzących latach wyparły załogę kopalni z pierwszej linii górniczego frontu. A zatem hasło: „Roboty, marsz do roboty w kopalni”, najlepiej do przodka lub na ścianę! – chyba raczej nie będzie miało na razie zastosowania.
– Kopalnia pełna robotów? To raczej wizja science fiction. Górnictwo to zbyt skomplikowana branża. Choćby z tego względu, że warunki panujące w podziemnym wyrobisku zmieniają się z minuty na minutę, zaś roboty potrzebują określonej przestrzeni i stabilnych warunków. Na dole wiele działań musi być wciąż nadzorowanych bezpośrednio przez człowieka. W górnictwie robotyzacja powinna pójść raczej w kierunku polepszania warunków bezpiecznej pracy niż pełnej automatyzacji produkcji. To na dzisiejsze czasy zbyt skomplikowane i zbyt ryzykowne pomysły – twierdzi prof. Artur Babiarz z Wydziału Automatyki, Elektroniki i Informatyki Politechniki Śląskiej.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Jeśli chodzi o pracowników robotyzacja to zła droga, za jednego uczciwie pracującego pracownika trzeba będzie postawić dwa roboty. Zysk można osiągnąć zastępując w PGG inspektorów ds. niepotrzebnych robotami - jeden robot za dziesięciu inspektorów, jak się podkręci mu procesor to i za dwunastu, no i jeszcze może kawę zaparzy.
Fajny pomysł ale nie koniecznie muszą być na ścianie lub przodku. Takie roboty mogą się przydać w innych oddziałach i miejsach na kopalni. Ale jeżeli to zadziała to ludzie stracą pracę. Wiec tak źle tak nie dobrze