Pracują w biurach i sekretariatach dyrektorów, ale można je też spotkać podczas ciężkiej pracy fizycznej w zakładach przeróbczych. Coraz częściej pełnią odpowiedzialne funkcje w dozorze ruchu zakładów górniczych. Kobiety, bo o nich mowa, stanowią ok. 10 proc. ogólnego stanu zatrudnienia w polskich kopalniach węgla kamiennego.
Polska Grupa Górnicza, największa spółka wydobywcza w Europie, zatrudnia obecnie 41314 pracowników. Wśród nich 3912 to panie. Daje to ok. 9,5 proc. całości załogi. W Jastrzębskiej Spółce Węglowej stanowiska administracyjno-biurowe obsadzone są prawie w 90 proc. przez przedstawicielki płci pięknej. Na dzień 31 stycznia 2020 r. pracowało tam łącznie 22437 osób, w tym 20296 mężczyzn i 2141 kobiet. Płeć piękna stanowi tam zatem, podobnie jak w PGG, ok. 9,5 proc. ogółu zatrudnienia. W trzeciej pod względem wielkości spółce wydobywczej, jaką jest Tauron Wydobycie, zatrudnienie wynosi 6598 osób. Kobiet jest nieco ponad 500, czyli ok. 9 proc. wszystkich pracowników.
Gdyby jednak porównać stan zatrudnienia pań do tego sprzed pięciu lat, to jest ono zdecydowanie mniejsze. Dla przykładu w JSW, w grudniu 2014 r. na 26,5 tys. osób pracowały 2674 kobiety. W marcu 2017 r. było ich już tylko 1926. W ostatnich trzech latach stan zatrudnienia pań znowu zaczął rosnąć, osiągając 2141, a więc o ponad 10 proc.
Warto również przypomnieć, że w 2008 r. Polska wypowiedziała międzynarodową konwencję zabraniającą zatrudniania kobiet pod ziemią. Mimo to żadna z pań nie złożyła wniosku o przyjęcie do pracy na pierwszej linii górniczego frontu, w przygotówkach lub na wydobyciu. Najbardziej sfeminizowanymi działami w kopalniach wciąż pozostają zakłady przeróbcze i lampownie.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.