Można powiedzieć, że bezkonkurencyjnymi w dzisiejszych zawodach drużyn ratowniczych o puchar prezesa Kompanii Węglowej, Mirosława Kugiela byli reprezentanci kopalni ,,Sośnica Makoszowy". Pierwsze miejsce zajął zespół z Ruchu ,,Sośnica" tego zakładu, trzecie - ich koledzy z Ruchu ,,Makoszowy". Przedzieliła ich drużyna z Ruchu ,,Bobrek" kopalni ,,Bobrek-Centrum".
W czwartych już kompanijnych zawodach, zorganizowanych na stadionie Walki Makoszowy w Zabrzu, uczestniczyło 19 siedmioosobowych zespołów z 15 kopalń tej spółki. Każdą z ekip tworzyli: kierownik kopalnianej stacji ratownictwa górniczego, mechanik sprzętu i 5-osobowy zastęp ratowników. Pokonywany przez każdą drużynę tor przeszkód imitował rzeczywiste warunki akcji ratowniczej pod ziemią.
Tak więc na kolejnych stanowiskach rywalizujące zastępy przedzierały się przez przepust tamowy, podnosiły przy pomocy pneumatycznej poduszki ciężką przeszkodę stalową, przeciskały się przez niskie wyrobisko, wymieniały wskazanemu przez sędziego koledze butlę tlenową w aparacie regeneracyjnym, skręcały dwa odcinki rurociągu, by wreszcie, po przecięciu przeszkody ze stalowej siatki, ewakuować na noszach przepustem tamowym ,,poszkodowanego", zaopatrzywszy go wpierw w aparat oddechowy. Do realiów rzeczywistej akcji dostosowała się też aura. Już o dziesiątej termometr wskazywał 29° C, a niedługo potem ratownikom w aparatach dokuczał już 33-stopniowy skwar. Przy tym liczyło się nie tylko tempo, ale i dokładność wykonywania każdego z zadań. Za błędy sędziowie odejmowali karne sekundy.
Oprócz sprawności na torze, na odrębnym stanowisku każda z drużyn musiała wykazać się praktyczną umiejętnością przedmedycznej pomocy ,,poszkodowanemu". Doskonała resuscytacja krążeniowo-oddechowa, czyli, mówiąc prościej, reanimacja nieprzytomnej i pozbawionej oddechu ofiary wypadku, była warta 100 proc.
- W podtrzymywaniu podstawowych parametrów życiowych rywalizujące zastępy uzyskują wyniki w granicach 60-90 proc. To zaś oznacza, że ,,poszkodowany" znalazł się w bardzo dobrych rękach, świetnie zwiększających jego szanse na przeżycie – oceniała umiejętności ratowników, sędziująca na tym stanowisku Jolanta Patlewicz z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego.
Jako ostatnia w zawodach wystartowała drużyna kopalni ,,Bielszowice". Miała szczególny doping, albowiem, poza przyjaciółmi i konkurentami, jej zmaganiom z przeszkodami i z czasem przyglądał się, przybyły na stadion Walki Makoszowy, wicepremier i minister gospodarki, Waldemar Pawlak.
Później już nadeszła pora na wyróżnianie najlepszych. Statuetki, dyplomy oraz złote, tytanowe i srebrne zegarki za zajęcie kolejnych miejsc na podium wręczali najsprawniejszym zespołom ratowników wicepremier Waldemar Pawlak i prezes zarządu Kompanii Węglowej, Mirosław Kugiel. - Dziękuję i gratuluję - raz po raz powtarzał prezes Mirosław Kugiel, zapowiadając, że trzy najlepsze zespoły będą startowały w zawodach centralnych. Wicepremier Waldemar Pawlak zwracał uwagę na podobieństwa cech i wartości, pielęgnowanych przez strażaków i ratowników górniczych. - Można by powiedzieć - tak samo jak straż, tylko w maskach p-gaz. Tu widać dużo bardziej złożone ćwiczenia, pokazujące wyrafinowane umiejętności ratowników górniczych. Kluczową sprawą - co chcę bardzo mocno podkreślić - jest potrzeba znacznie wcześniejszego przygotowania się do trudnych akcji. Ćwiczenia i trening, to jest to, co później przesądza o sprawności i skuteczności takich akcji w sytuacjach rzeczywistych katastrof. Wtedy nie ma czasu na improwizacje. Podobieństwo ze strażakami polega zwłaszcza na tym, że jedni i drudzy gotowi są ryzykować własnym życiem i zdrowiem, wyciągając pomocną dłoń do bliźniego w potrzebie. Jest rzeczą godną najwyższego uznania i podkreślania, że znajdujemy takich ofiarnych ludzi - powiedział nettg.pl wicepremier Waldemar Pawlak. Szef resortu gospodarki dziękował też ratownikom górniczym za ich udział w akcji przeciwpowodziowej. - Media chętnie pokazują dramat. Jest ważne, by pokazywać również ludzi, którzy dają radę żywiołowi. Często bywa tak, że pozostaje wam osobista tylko satysfakcja z pięknej służby - mówił ratownikom Waldemar Pawlak.
W składzie zwycięskiej drużyny z Ruchu ,,Sośnica" byli: Bogumił Hyra, kierownik kopalnianej stacji ratownictwa górniczego, Zdzisław Widera, mechanik sprzętu, Jacek Goławski, zastępowy oraz ratownicy - Adam Pająk, Rafał Wtykło, Mariusz Kwiatkowski i Damian Depta. Tor przeszkód pokonali w czasie 4:06:45 min. - Startowaliśmy nie po raz pierwszy. Chcieliśmy się pokazać i zająć wreszcie pierwsze miejsce. Powiodło się, poszło nam idealnie, nie popełniliśmy żadnych błędów. To ogromna satysfakcja. W ratownictwie liczy się zaufanie do kolegi, siła ducha, hardość, wiedza, pewność swoich możliwości i końskie zdrowie. Ratownicy cieszą się dużym prestiżem wśród górników. Ale najbardziej cieszy, jeśli w rzeczywistej już akcji uratujemy komuś życie - powiedział nettg.pl zastępowy Jacek Goławski z 12-letnim stażem w ratownictwie górniczym.
W galerii: Zawody drużyn ratowniczych o puchar prezesa Kompanii Węglowej (zdjęcia Jerzy Chromik, Jarosław Galusek - nettg.pl)
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Bo nie strzymam. Zawody zorganizowano w dniu roboczym, w porze roboczej... Z kopalni Sosnica-Makoszowy KAZANO więc - aby był doping - po jednym kalfaktorze posłać do kibicowania na zawodach. No i obecnośc Pawlaka - przecież niedawno przymuszano pracowników zabrzańsko-gliwickiej kopalni do podpisywania listy poparcia dla niego. Panie Pawlak - za takie numery to pocałuj mnie Pan gdzieś.