W poniedziałek, 17 lutego, w kopalniach i zakładach Polskiej Grupy Górniczej ma się odbyć dwugodzinny strajk ostrzegawczy. - Każdego tego typu ostre działanie, daje amunicję przeciwnikom węgla - uważa Tomasz Rogala, prezes PGG.
Poniedziałkowy protest ostrzegawczy to efekt fiaska negocjajcji ws. podwyżek płac. Co więcej, jak zapowiedziała strona związkowa, może to być preludium do większego górniczego protestu - 25 lutego ma się odbyć referendum strajkowe, a 28 lutego demonstracja w Warszawie.
W czwartek, 13 lutego, dziennikarze pytali o poniedziałkowy strajk i jego ewentualne koszty dla spółki prezesa PGG Tomasza Rogalę.
- Zobaczymy, jak będzie przebiegał strajk. Ufamy, że będzie przeprowadzony na tyle sprawnie, że nic wielkiego w zakresie strat nie będzie miało miejsca. Tym bardziej, że pomimo tego sporu, który trwa pomiędzy nami i stroną społeczną, to strona społeczna zachowuje się zawsze fair i dba o to, żeby zakład jako funkcjonalny organizm, który przynosi dochody, trwał. Trzeba to oddać stronie społecznej, że do tej pory to podejście jest bardzo rozsądne i bardzo racjonalne - powiedział Rogala.
- Wszelkiego rodzaju trudne do wyjaśnienia na zewnątrz żądania, będą wykorzystywane przez przeciwników węgla, jako argument za jak najszybszym zakończeniem działalności sektora i zamknięciem kopalń. Każdego tego typu ostre działanie, daje amunicję przeciwnikom węgla - dodał szef PGG.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.