"Szacunkowe koszty „zielonego ładu” idą w biliony euro. Jednym ze źródeł finansowania tej gigantycznej operacji ma być Fundusz Sprawiedliwej Transformacji. Tymczasem Komisja Europejska proponuje, aby FST zasilić kwotą… 7,5 mld euro. Pieniędzy jest zdecydowanie za mało, a sposób ich podziału to przedpole politycznej bitwy" - pisze Izabela Kloc, poseł Parlamentu Europejskiego, członek Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii w komentarzu nadesłanym do portalu netTG.pl.
Jego treść publikujemy poniżej:
"Klimat został uznany za najpopularniejsze słowo ubiegłego roku. Cała Europa nie mówi o niczym innym, jak o „zielonym ładzie”, jawiącym się jako olbrzymie wyzwanie, ale i największa przygoda ludzkości. Politycznie, promocyjnie i medialnie temat ten został napompowany do granic możliwości. Uchodzi z niego powietrze, kiedy trzeba przejść do konkretów. Jeszcze nikt dokładnie nie policzył, jaką cenę zapłaci Unia Europejska za osiągnięcie neutralności klimatycznej, ale szacunkowe kwoty są gigantyczne. Według niektórych analiz, w skali całej wspólnoty mówimy o bilionie euro rocznie. Taki wysiłek finansowy można porównać jedynie z planem Marshalla, który za amerykańskie pieniądze pozwolił Europie Zachodniej podnieść się z powojennych zgliszcz. Obecna sytuacja jest jednak inna. Europa, mimo swojej zamożności, nie ma środków na zrealizowanie „zielonego ładu” w zapowiadanej, najbardziej ortodoksyjnej wersji. Ursula van der Layen, nowa szefowa Komisji Europejskiej w publikacji „Unia, która mierzy wyżej. Mój program dla Europy”, napisała tak: „to, co jest dobre dla naszej planety, musi również być dobre dla naszych obywateli, naszych regionów i naszej gospodarki. Zapewnimy sprawiedliwą transformację dla wszystkich”. To piękne słowa, ale mogą nigdy nie zostać wprowadzone w czyn.
W grudniowym komunikacie przedstawiającym zarys „zielonego ładu” Komisja Europejska zapowiedziała utworzenie Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Chodzi o mechanizm finansowego wsparcia dla regionów i branż uzależnionych od paliw kopalnych, a tym samym najbardziej dotkniętych zieloną transformacją. Upublicznienie planu zapowiedziano na 14 stycznia, ale do mediów już wcześniej wyciekły szczegóły. Tytuł artykułu zamieszczonego na jednym z portali gospodarczych – „7,5 mld euro na Fundusz Sprawiedliwej Transformacji? Szykuje się bitwa polityczna” – jest wymowny, trafny i dobrze oddaje krytyczny ton większości komentarzy.
Największe rozczarowanie budzi kwota. Wobec skali przedsięwzięcia, jakim jest „zielony ład”, kilka miliardów euro wygląda jak żart albo nagroda pocieszenia dla krajów, które mimo wątpliwości i obaw zaakceptowały politykę klimatyczną Komisji Europejskiej. Nie wskazano także, ile pieniędzy miałoby trafić do konkretnych państw członkowskich. Będzie to corocznie określać Komisja Europejskie według wypracowanej przez siebie metodologii. Nieprecyzyjne kryteria mogą stać się zarzewiem sporów między członkami Unii Europejskiej. Kraje z regionami górniczymi chcą, aby środki dzielono, m.in. w oparciu o natężenie emisji dwutlenku węgla i liczbę miejsc pracy w szeroko pojętej branży węglowej. Z kolei, w trakcie wymiany zdań, podczas posiedzenia komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii, posłowie z Irlandii domagali się, by beneficjentami Funduszu mogły zostać regiony rolnicze, które też są obarczone kosztownym procesem zielonej transformacji. Trudno Irlandczykom odmówić racji, ale ten mechanizm dedykowany jest głównie regionom górniczym. Gdyby Komisja Europejska precyzyjniej formułowała swoje projekty, uniknęlibyśmy niepotrzebnych, międzynarodowych napięć. Ogromnym rozczarowaniem jest także sprofilowanie inwestycji w produkcję energii w ramach FST. Środki na transformację mogą wspierać jedynie odnawialne źródła energii. Węgiel, gaz i energia atomowa zostały skreślone z listy. Jest to niezrozumiałe posunięcie zwłaszcza, jeśli chodzi o błękitne paliwo, które w Polsce skutecznie zastępuje w gospodarstwach domowych inne bardziej emisyjne surowce. Ursula van der Layen od początku urzędowania podkreśla, że dla szeregu państw członkowskich gaz jest jedynym środkiem, który w drodze do neutralności klimatycznej może zastąpić węgiel. Deklaracje przewodniczącej Komisji Europejskiej mają się nijak do decyzji, jakie podejmuje jej zastępca Frans Timmermans, bezpośrednio zaangażowany w kształtowanie Funduszu.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu braku związku z tematem.
Oddajcie kasę zgarniętą przez PiS od górników emerytów i za deputaty węglowe a później opowiadajcie bajki o SPRAWIEDLIWOŚCI !