Polityka klimatyczna Unii Europejskiej, dążąca do eliminowania emisji dwutlenku węgla, bezdyskusyjnie wymusza zmiany w funkcjonowaniu podmiotów przemysłowych. Szczególnie odczuwa to sektor związany z paliwami kopalnymi. Spółki górnicze i okołogórnicze muszą dostosowywać się do tych zmian.
O poszerzeniu zakresu działalności jako recepcie na wahania koniunktury dla producentów węgla, a także inwestycjach w paliwa alternatywne, jak wodór czy metan rozmawiali paneliści sesji „Dywersyfikacja w górnictwie”, podczas konferencji Górnictwo 2019. Zorganizowano ją w Katowicach, w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w piątek, 22 listopada.
Wśród poruszanych na sesji tematów znalazły się też zagadnienia związane z inwestowaniem w Odnawialne Źródła Energii. Debatowano także o zmianach strategii dla producentów maszyn górniczych, oraz podmiotów świadczących usługi na rzecz branży.
- Wymuszanie ograniczenia emisji CO2 niewątpliwie wprowadza zmiany technologiczne, dotyczące użycia węgla do zastosowań energetycznych. Paliwa kopalne kiedyś się skończą, ale w Polsce teraz energetyka jest oparta o węgiel i zmiany rewolucyjne nie nastąpią z dnia na dzień. Długofalowe programy powinny jednak być wprowadzane – zauważył Janusz Jureczka, dyrektor oddziału górnośląskiego Państwowego Instytutu Górniczego – Państwowego Instytutu Badawczego. W jego opinii Polska „nie ma w tym momencie wyjścia i musi węgiel wykorzystywać”.
Paneliści zgodzili się, że trzeba szukać alternatywnych sposobów wykorzystywania węgla. Przypomniano m.in. pomysł zgazowania węgla, które np. w Chinach z powodzeniem wykonuje się nawet w reaktorach podziemnych.
- Jako geolog jestem dosyć sceptycznie nastawiony do podziemnego zgazowania węgla w naszych polskich warunkach. Mamy jednak zgazowanie naziemne i to jest proces technologiczny znany od dawna. Żeby węgiel zgazować, trzeba go jednak najpierw wydobyć – zaznaczył Jureczka.
Pytany czy presja na ograniczanie emisji CO2 wspomaga, czy utrudnia dywersyfikację działalności Stanisław Prusek, dyrektor Głównego Instytutu Górnictwa odpowiedział: „I tak i nie”.
- Z jednej strony ceny za emisję CO2 oddziałują na takie kraje jak Polska, nie ma co tego ukrywać i to finalnie przekłada się na energetykę i przemysł wydobywczy. Z drugiej strony napędzają się nowe technologie związane z ograniczeniem emisji - wskazał.
Przypomniał jednak, że kraje Unii Europejskiej emitują niecałe 10 proc. światowego antropogenicznego CO2, w tym Polska 1 proc.
- Wysokie ceny emisji CO2 są motorem napędzającym nowe rozwiązania, ale na to wszystko musimy mieć czas, bo jako kraj nie stać nas na to, żebyśmy z roku na rok zmienili nasz miks energetyczny - stwierdził.
Podobnego zdania jest Aleksander Stabla, wiceprezes spółki Carboautomatyka.
- Węgiel jest najtańszym źródłem energii i alternatywy, zwłaszcza w Polsce, na najbliższe lata nie ma. Spółki powinny się przede wszystkim zając efektywną produkcją węgla - przyznał.
Zmiany prawne dostrzegają też podmioty, które teoretycznie nie działają w sektorze energetycznym.
- Jako część koksownicza odczuwamy falę uderzeniową z drugiej strony. Dokładniej branża hutnicza od miesięcy zastanawia się co dalej. Pomysłów na ograniczenie CO2 jest mnóstwo, m.in. prowadzących do ograniczenia zużycia koksu. I od tej strony będzie nas to dotykało, wymuszając rozwój technologiczny - wyjaśnił Paweł Wilman, dyrektor ds. rozwoju i inwestycji JSW Koks.
Przypomnijmy, że ta spółka także dywersyfikuje swoją działalność, angażując się w produkcję wodoru. Problemem jest tu jednak rynek. - Dwa lata temu wrzuciliśmy ten projekt w strategię. Nie sposób nie zerknąć na ten rynek, ale nie rozwija się on tak, jakby tego wszyscy oczekiwali. Nie nastraja to aby w ciągu roku postawić jakąś ogromną instalację, ale nie jest to nasza główna działalność – podsumował Wilman.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.