Co ma wspólnego Miejski Ogród Botaniczny w Zabrzu z górnictwem? Miejscowi odpowiedzą, że tylko tyle, iż dzieli go ulica od stadionu Górnika Zabrze. Nie każdy wie, że ogród powstał na terenie, gdzie wcześniej prowadzona była eksploatacja odkrywkowa. Prócz tego przez całe dziesięciolecia placówka była klientem przemysłu węglowego.
Po co w ogrodzie botanicznym węgiel? Do 1993 r. używano go do opalania szklarni i kaktusiarni. Wtedy to przedwojenne piece węglowo-koksowe zastąpiono ogrzewaniem gazowym. Szklarnie mieszczące ciepłolubne rośliny egzotyczne są jednak w środku tegorocznego lata niedostępne dla zwiedzających. Powodem są prace remontowe, przewidziane do drugiej połowy sierpnia. Wiekowym szklarniom remont się należał, wszak we wrześniu przypada jubileusz 80. rocznicy ich zbudowania.
Sam ogród jest o rok starszy, liczy sobie już 81 lat. Udostępniono go zwiedzającym w 1938 r. - a więc pięć lat później, niż powstał sąsiadujący z nim stadion użytkowany po wojnie przez piłkarzy Górnika Zabrze. Na miejsce utworzenia ogrodu wybrano teren zajmowany przez miejską cegielnię. Pamiątką po eksploatacji odkrywkowej jest zagłębienie, zamienione na staw z roślinami wodnymi. Znajduje się on w zachodniej części ogrodu.
Górnicze krajobrazy widoczne były dosłownie zza płotu ogrodu. Od południa teren ogrodu ograniczała linia kolejowa Gliwice Sośnica – Ruda Wschodnia. Do 1948 r. kursowały nią pociągi pasażerskie, potem do 1998 r. już tylko towarowe, obsługujące kopalnię Zabrze-Bielszowice. Rok później linia ta została rozebrana.
Miejski Ogród Botaniczny w Zabrzu to nie tylko kolekcje roślin, szklarnie i alejki spacerowe. Urządzono w nim plac zabaw dla dzieci, mały ogródek w stylu japońskim, czy też tak zwane hoteliki dla owadów.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.