Polska energetyka jest na rozdrożu. Czy pójdzie w kierunku atomu, bo budowa elektrowni jądrowej jest zapisana w projekcie Polityki Energetycznej Polski do 2040 r.?
Czy może skręci w kierunku OZE wspieranego energetyką węglową, o czym coraz częściej słyszymy? Obie opcje są brane pod uwagę, chociaż ta pierwsza zdaje się przegrywać ze względu na bardzo wysokie koszty budowy „atomówki”. Faktem jest, że w najbliższym czasie decyzje na szczeblu rządowym muszą zostać podjęte.
Były wicepremier i minister gospodarki Janusz Steinhoff sceptycznie ocenia ekonomiczne możliwości budowy polskiej elektrowni jądrowej. Zauważa, że choć budowa „atomówki” jest zapisana w projekcie Polityki Energetycznej Polski do 2040 r., to faktycznie decyzja o tej inwestycji nie została podjęta.
- Pytanie o to, czy będziemy budować elektrownię jądrową, nadal pozostaje otwarte. Osobiście sceptycznie podchodzę do tej koncepcji - stwierdza Steinhoff.
Po katastrofie w japońskiej Fukushimie mocno zmieniły się koszty inwestycyjne energetyki jądrowej. Na świecie obecnie prowadzonych jest niewiele inwestycji tego typu.
- Trzeba mieć świadomość, że koszt budowy 1 MW mocy atomu przekracza 4 mln euro. Czy nas na to stać? Może trzeba raczej inwestować z OZE? – pyta Steinhoff.
Teoretycznie pierwszy blok jądrowy powinien w Polsce być gotowy w 2033 r., a potem co dwa lata - aż do roku 2043 - uruchamiane będą kolejne. Każdy ma mieć orientacyjną moc rzędu 1-1,5 GW, w sumie 6-9 GW.
Druga możliwość to mariaż niestabilnego OZE z węglem jako zabezpieczeniem. Szczegółów na ten temat można się dowiedzieć z raportu pt. „Współpraca konwencjonalnych źródeł energii i wielkoskalowych OZE”. Jego autorzy, Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW) oraz Dolnośląski Instytut Studiów Energetycznych (DISE) uważają, że najbliższe lata to współdziałanie tych źródeł energii.
- Polska będzie podążać za trendami globalnymi, rozwijając bazę wytwórczą w oparciu o odnawialne źródła energii. Jednocześnie jednak powinna w sposób najbardziej efektywny wykorzystać swoje zasoby konwencjonalne, czyli węgiel – mówi Remigiusz Nowakowski, prezes DISE.
Jego zdaniem kolejne lata to przyrost mocy zainstalowanej w OZE. Przybywać ma zwłaszcza turbin wiatrowych, które są obecnie najtańszym źródłem produkcji energii w OZE, a także źródeł fotowoltaicznych, których koszty spadają najszybciej. Obecnie wiatraki w Polsce mają 6 GW mocy, niebawem sięgnie ona 10 GW. Do lądowych dołączą wkrótce farmy na morzu o docelowej mocy 10 GW.
Zdaniem Janusza Gajowieckiego, prezesa PSEW, współpraca węgla i OZE jest jak najbardziej możliwa.
- Przy rosnącym w tempie 1,6 proc. rocznie zapotrzebowaniu potrzebujemy dziś każdego rodzaju energii – zarówno tej zielonej, by wypełnić unijne zobowiązania, jak i tej z paliw kopalnych, stanowiącej dzisiaj zabezpieczenie pracy odnawialnych źródeł – mówi Gajowiecki.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.