Sprawę wypadku w kopalni Murcki-Staszic, gdzie zmarli dwaj górnicy po wejściu w rejon z atmosferą niezdatną do oddychania, bada Prokuratura Rejonowa Katowice-Wschód i Okręgowy Urząd Górniczy w Katowicach. Jednak, jak podkreślił podczas poniedziałkowej konferencji (25 lutego) w Katowicach Grzegorz Tobiszowski, wiceminister energii, ta sprawa „rodzi wiele pytań i wymaga wyjaśnienia przez odpowiednie służby”.
Wiceminister poinformował, że o sprawie dowiedział się niespełna dwie godziny po odkryciu ciał. Rozmawiał też na ten temat z Tomaszem Rogalą, prezesem Polskiej Grupy Górniczej, do której należy kopalnia Murcki-Staszic.
- To byli młodzi, ale jednocześnie bardzo doświadczeni pracownicy. Jak zawsze w takiej sytuacji pojawia się pytanie, czy można było tego uniknąć. W tym przypadku szczególnie – powiedział Tobiszowski, dodając, że sprawa jest delikatna i nie chciałby swoimi wypowiedziami wpłynąć na działania prokuratury czy Okręgowego Urzędu Górniczego w Katowicach.
- Nie chcę wyprzedzać opinii tych, którzy to sprawdzają, chcę uszanować komisję – dodał i podkreślił, że sprawa musi zostać wyjaśniona do końca.
Jak już wiadomo, górnicy, którzy zostali znalezieni martwi w kopalni Murcki-Staszic, nie powinni wchodzić do rejonu, gdzie zginęli. Penetracja tego wyrobiska, z udziałem ratowników, była planowana dopiero na niedzielę. Chciano sprawdzić, czy nadaje się ono do użytkowania.
Prokuratorskie dochodzenie jest prowadzone pod kątem niedopełnienia obowiązków w zakresie BHP i narażenie pracowników na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.