W ubiegłym roku w polskim przemyśle wydobywczym zginęło 21 górników, a 14 odniosło ciężkie obrażenia. Doszło także do ponad 2 tys. lekkich wypadków. Aby poprawić bezpieczeństwo, nadzór górniczy postuluje m.in. ulepszenie przepisów, poprawę jakości szkoleń oraz podniesienie rangi służb BHP w kopalniach.
Wśród ubiegłorocznych wypadków górniczych najtragiczniejsze w skutkach było majowe tąpnięcie w jastrzębskiej kopalni Zofiówka, gdzie zginęło pięciu górników - zwiększyło ono liczbę śmiertelnych ofiar górniczej pracy w 2018 r. do 21, wobec 15 rok wcześniej. Późniejsze postępowanie potwierdziło, że katastrofa została wywołana siłami natury i nie przyczyniły się do niej ludzkie błędy.
Z danych Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) w Katowicach wynika, że spośród 21 wypadków śmiertelnych w polskim górnictwie w minionym roku 15 miało miejsce w kopalniach węgla kamiennego (10 górników doznało tam ciężkich obrażeń), jeden w kopalni rud miedzi (dwaj górnicy ulegli tam ciężkim wypadkom), a pięć w niewielkich kopalniach odkrywkowych, eksploatujących m.in. kruszywa czy surowce mineralne (w takich zakładach były też dwa ciężkie wypadki).
Według danych WUG w ciągu 11 miesięcy ubiegłego roku (dane za cały rok nie są jeszcze znane) w polskim górnictwie doszło do 1939 rozmaitych wypadków, wobec 2078 w całym roku 2017.
Prezes WUG dr inż. Adam Mirek podkreślił w rozmowie z PAP, choć pomimo wahań liczby wypadków śmiertelnych i ciężkich w poszczególnych latach, statystyki wskazują na wyraźny, malejący trend wypadkowości w górnictwie w ostatnim ćwierćwieczu, co należy uznać za osiągnięcie branży górniczej.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.