Polska wigilia nie jest jednorodna. Obchodzimy ją zgodnie z tradycjami regionu, w którym żyjemy. Ma wszak jeden wspólny element. Jest nim bielusieńki opłatek.
Zwyczaj łamania się opłatkiem wywodzi się jeszcze z czasów pogańskich, kiedy dzielono się pieczywem obrzędowym. Kościół zaś nadał temu zwyczajowi sens chrześcijański. Opłatek był symbolem jedności i zgody w rodzinie. Powszechne było przekonanie, że "kto w wilię z drugim dzieli się opłatkiem, ten nigdzie nie zaginie".
Jednym z niekwestionowanych mistrzów wypieku opłatków wigilijnych jest Włodzimierz Stodółkiewicz, właściciel piekarni opłatków i komunikantów w Sosnowcu. Receptury produkcji opłatków strzeże niczym oka w głowie. Kilkakrotnie w życiu stawał przed biskupem przysięgając na Boga, że jego produkcja spełnia najsurowsze wymogi kościelnych kanonów.
- Dlatego w mojej specjalności żadnych innowacji nie ma, tylko mąka pszenna oraz woda, a przy pracy powaga i skupienie – ucina wszelkie wątpliwości.
- Zdradzę tylko tyle, że używam mąki tortowej, najdroższej. Ale od jakiego dostawcy biorę, to już tajemnica, podobnie jak proporcje składników. Uczyłem się tej sztuki przez dziesięć lat - dodaje Stodółkiewicz, rozlewając rzadkie ciasto do przygotowanych zawczasu forem.
Metalowa prasa zsuwa się w dół, zaciska i po chwili ukazują się cieniusieńkie plastry opłatków.
- Teraz trzeba uważać, bo są ciepłe. Nieumiejętne postępowanie zniweczy produkcję, tak jak nagłe wyłączenie prądu - zastrzega.
Na jednej płycie można wypiec sześć sztuk opłatka o wymiarach 10 cm na 18 cm. Mniejsze mają 10 cm na 6 cm. Mają odciśnięte wszystkich symbole związane ze świętami, gwiazdę betlejemską i Świętą Rodzinę.
Jeszcze kilka lat temu sosnowiecka piekarnia, której jest właścicielem, produkowała również opłatki kolorowe, zielone, żółte i różowe. Dawano je w Wigilię zwierzętom hodowlanym. Taki był zwyczaj na wsi, ale dziś to już historia.
Z kolei zasady dotyczące przygotowania chleba do celebracji Eucharystii określa Kodeks prawa kanonicznego oraz Ogólne wprowadzenie do Mszału rzymskiego. Przypomina je i szerzej wyjaśnia instrukcja Redemptionis Sacramentum.
Praca, której podjął się Stodółkiewicz i jego najbliżsi współpracownicy jest odpowiedzialna. Władze kościelne mają prawo w każdej chwili przeprowadzić w piekarni kontrolę. Przez lata jej właściciel zyskał sobie jednak pełne zaufanie duchownych.
- Jestem katolikiem, osobą wierzącą, która złożyła przysięgę i to wystarczy – zapewnia.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.