- Decyzja o wycofaniu ratowników z miejsca wybuchu była prawidłowa - powiedział w piątek, 21 grudnia, TVP wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski, komentując wybuch w czeskiej kopalni w Karwinie.
Wiceminister był gościem "Wiadomości" TVP. Pytany, czy w Karwinie zawiodła technika czy czynnik ludzi, powiedział, że wyjaśni to zespół, który zostanie powołany. Wyraził też opinię, że w komisji tej powinni się znaleźć polscy specjaliści.
- Obecnie jest dobry klimat do tego, by wykorzystać swoje doświadczenia - mówił.
Zaznaczył też, że środowiska sektora wydobywczego w Czechach i w Polsce stale współpracują w sferze związanej z wydobywaniem węgla.
Zapytany czy to prawda, że czeskie kopalnie są bardziej niebezpieczne niż polskie i czy nasi górnicy o tym są informowani, powiedział, że "czeskie górnictwo nie jest tak silne jak polskie". Dodał też, że kopalnie metanowe, takie jak w Karwinie, wymagają szczególnej mądrości w zarządzaniu.
- Jeśli się ich nie doceni to zawołają i dochodzi do sytuacji dramatycznych (...) Tak jak np. w Halembie - mówił.
Podkreślił, że ryzyko pracy związane z przemysłem wydobywczym było i będzie zawsze, ale "sprzęt i innowacyjność to ryzyko obniża".
Do wybuchu w kopalni CSM, należącej do państwowej spółki Ostrawsko-Karwińskie Kopalnie (OKD), doszło w czwartek o godz. 17.16. Górnicy znajdowali się 800 metrów pod ziemią. Zginęło 13 osób: 12 Polaków i Czech. Jedna z ofiar została już wydobyta na powierzchnię. 10 osób odniosło rany, z czego trzy trafiły do szpitala. Przebywają w nim jeszcze dwaj górnicy z poparzeniami. Stan jednego z nich jest krytyczny, a drugiego stabilny.
Rzecznik Czeskiego Urzędu Górniczego Bohuslav Machek powiedział w piątek, że instytucja ta prowadzi wspólnie z policja śledztwo w sprawie wybuchu metanu i śmierci górników.
- Czynności śledcze w kopalni CSM w Karwinie będą możliwe dopiero po całkowitym ugaszeniu pożaru - powiedział. Jak dodał, inspektorzy już w czwartek zabezpieczyli dokumentację, zwracając szczególną uwagę na raporty dotyczące stężenia metanu.
Górnicy anonimowo wskazywali, że w kopalni mogło dochodzić do manipulowania odczytami poziomu metanu. Firma OKD stanowczo odrzuca jednak takie sugestie.
Śledztwo w sprawie katastrofy wszczęła w piątek Prokuratura Okręgowa w Gliwicach.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.