Wskaźnik Rynku Pracy (WRP), informujący z wyprzedzeniem o przyszłych zmianach wielkości bezrobocia, wzrósł w sierpniu o blisko 1 punkt - podało BIEC. Dodano, że to czwarty z rzędu miesiąc znaczącego wzrostu wskaźnika. Zaznaczono, że wyczerpują się możliwości dalszego spadku bezrobocia.
Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC) podało, że w czerwcu br. WRP wyniósł 72,2 pkt, a w lipcu 73,0 pkt.
"Był to czwarty z rzędu miesiąc, kiedy odnotowano znaczący wzrost wskaźnika, choć sierpniowa skala jego wzrostu była nieco mniejsza od tej sprzed miesiąca. Co prawda, w ubiegłym roku w analogicznym okresie również doszło do wzrostu wartości wskaźnika, jednak skala zmian była mniejsza a wzrost trwał krócej" - napisało BIEC w komunikacie.
Zdaniem ekspertów Biura "można zatem przypuszczać, iż w gospodarce wyczerpują się możliwości dalszego spadku bezrobocia rejestrowanego, a w najbliższym czasie może dojść do stabilizacji stopy bezrobocia na obecnie odnotowywanym poziomie lub nawet niewielkiego jej wzrostu".
BIEC przypomniało, że stopa bezrobocia rejestrowanego w lipcu br. wyniosła 5,9 proc. i nie zmieniła się w stosunku do czerwca br. "Jednak, po wyeliminowaniu wpływu czynników sezonowych stopa bezrobocia rejestrowanego wzrosła w lipcu br. o 0,1 punktu procentowego i wyniosła 6,2 proc." - czytamy.
Według ekspertów obecnie trzy składowe wskaźnika oddziałują w kierunku dalszego spadku bezrobocia, przy czym wpływ tylko dwóch z nich można uznać za istotny. Z kolei - ich zdaniem - wartości pięciu składowych zapowiadają pogorszenie sytuacji na rynku pracy.
"W II kwartale 2018 roku średni tygodniowy czas pracy zmalał i to dość istotnie, bo o 1 godzinę i 17 minut i spadł poniżej poziomu 39 godzin tygodniowo (w I kwartale br. w porównaniu do IV kwartału 2017 r. wzrósł raptem o około 18 minut). Od początku lat 90. średni tygodniowy czas pracy poniżej poziomu 39 godzin odnotowano po raz pierwszy. Wydaje się, iż na rynku pracy nastąpiła zmiana zachowań zarówno po stronie pracodawców, jak i prawdopodobnie po stronie pracowników" - czytamy.
Według BIEC pracodawcy zwiększyli nakłady pracy poprzez wzrost zatrudnienia, nie zaś poprzez zwiększenie nakładów na inwestycje w nowocześniejsze i wydajniejsze maszyny lub wydłużanie czasu pracy, jak to miało miejsce w przeszłości w okresach dobrej koniunktury. Z drugiej strony - jak zauważają eksperci - pracownicy w efekcie wzrostu wynagrodzeń, niechętnie podejmują się pracy w dodatkowym wymiarze godzin.
"Od kilku miesięcy najbardziej negatywne sygnały o spodziewanych zmianach na rynku pracy płynęły z danych dotyczących liczby osób, które wyrejestrowały się ze spisów bezrobotnych z powodu podjęcia zatrudnienia, oraz z liczby nowych ofert pracy rejestrowanych w PUP-ach. O ile napływ ofert pracy utrzymuje się na wysokim poziomie, to liczba osób, które wyrejestrowuje się z urzędów pracy z tytułu znalezienia zatrudnienia systematycznie od blisko trzech lat maleje. W lipcu br., w porównaniu do czerwca, pracę znalazło o ponad 4 tys. mniej osób bezrobotnych niż przed miesiącem (spadek o ok. 7 proc.). W porównaniu do sytuacji sprzed roku odpływ z bezrobocia do zatrudnienia był mniejszy o 11 proc., zaś w porównaniu do lipca 2016 roku - mniejszy o prawie 25 proc." - zauważa BIEC.
Według BIEC liczba ofert pracy rejestrowanych w urzędach pracy zmalała wprawdzie w ujęciu miesięcznym (o ponad 12 tys. wakatów, czyli o 9 proc.), to jednak nadal utrzymuje się na dość wysokim poziomie w ujęciu absolutnym.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.