Piątkowa, 10 sierpnia, eskalacja kryzysu walutowego w Turcji przyniosła spadki na Wall Street i skokowy wzrost awersji do ryzyka, szczególnie na rynkach wschodzących. Inwestorzy obawiają się, że niestabilna sytuacja w Turcji może negatywnie wpłynąć na globalną gospodarkę.
Dow Jones Industrial na zamknięciu spadł o 0,77 proc., czyli o prawie 200 punktów i wyniósł 25.313,14 pkt.
S&P 500 stracił 0,71 proc. i wyniósł 2.833,28 pkt.
Nasdaq Composite zniżkował 0,67 proc., do 7.839,11 pkt. Tym samym indeks zakończył serię ośmiu wzrostowych dni z rzędu, co było najdłuższą taką serią od października zeszłego roku.
Na Wall Street sektor finansowy przewodził spadkom. Ponad 1 proc. zniżkowały walory Goldman Sachs, Morgan Stanley, czy JP Morgan Chase.
Spadały też spółki technologiczne, w tym Facebook, Alphabet i Amazon.
Uwaga rynków finansowych skupiona była w piątek niemal wyłącznie na pogłębiającym się kryzysie walutowym w Turcji, który skutkuje ucieczką kapitału do bezpiecznych przystani.
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan wezwał obywateli do wymiany dewiz na lokalną walutę, dodając, że kraj doświadcza "sztucznej" niestabilności finansowej.
Z kolei prezydent USA Donald Trump poinformował na Twitterze o nałożeniu nowych sankcji na Turcję w postaci dwukrotnego podwyższenia ceł na stal (50 proc.) i aluminium (20 proc.).
Rynków nie uspokoiło wystąpienie ministra finansów Turcji B. Albayraka (zięć Erdogana), który ocenił, że niezależność banku centralnego jest "kluczowa" dla tureckiej gospodarki.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.