- Bardzo ważne jest to, że związki zawodowe, jako przedstawiciele strony społecznej, zaangażowały się aktywnie w organizację Społecznego PRE_COP24 w Katowicach i mimo różnic potrafią w sprawach polityki klimatycznej mówić jednym głosem. Nigdzie jeszcze nie widziałem czegoś podobnego - stwierdził w czwartek, 9 sierpnia, w Katowicach Paweł Sałek, przedstawiciel prezydenta RP podczas briefengu dla mediów po inauguracji społecznej konferencji przed szczytem COP24.
Odnosząc się do szczytu, na który w grudniu tego roku przyjedzie do Katowic ok. 40 tys. gości Sałek ocenił:
- Śląsk jest świetnym przykładem dla całego świata, że społeczeństwo może bogacić się przy jednoczesnym skutecznym zmniejszaniu emisji.
Przedstawiciel rządu, wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski powiedział, że celem szczytu COP24 w Polsce ma być wytyczenie drogi - kanwy wdrażania polityki klimatycznej zwłaszcza dla Europy.
- Nie wystarczy, że Unia Europejska ogłosi ambitne plany klimatyczne, muszą one być jeszcze możliwe do zrealizowania - stwierdził. Tobiszowski. Przypomniał - powołując się na informacje z panelu otwarcia - że w wyniku likwidacji gónictwa w Europie ubyło prawie milion miejsc pracy. Uznał, że konieczne jest więc przeprowadzenie czytelnego bilansu ostatnich 20-25 lat forsowania polityki klimatycznej, zestawiając założenia, poniesione nakłady i uzyskane efekty. Jeśli w grudniu uda się przekonać do tego uczestników COP24, szczyt ma szansę stać się historycznym.
- Trzymajmy za to kciuki! - wezwał wiceminister energii.
Nie tylko rządy dekretują przyszłość
Dr Michał Kurtyka, wiceminister środowiska, pełnomocnik rządu i prezydent COP24 wyjawił pół żartem, że "próbuje przyzwyczaić się do miejsca, w którym w grudniu przez dwa tygodnie bez przerwy będzie pracował, spał, jadł". Odnosząc się do postulatów organizatorów Społecznego PRE_COP24 powiedział, że zasadnicze znaczenie ma "takie myślenie, że to nie tylko rządy dekretują przyszłość".
- Zmiana może odbywać się tylko wówczas, gdy ma cechę inkluzywności, czyli gdy przekonuje, wciąga w proces wszystkich, których dotyczy - mówił Kurtyka, dziękując za to, że "może lepiej usłyszeć głos pracowników".
Zaproponował, aby ważnym tropem COP24 stała się historia polskiej Solidarności.
- W polityce klimatycznej chcemy sprawiedliwości społecznej, chcemy solidarności. Jej wielkim symbolem jest Górny Śląsk i są nim Katowice - mówił Michał Kurtyka. Dodał, że "przyszłości planety na można budować wbrew komuś, ale tylko w konsensusie". Wyraził nadzieję, że w grudniu do głosu dojdzie polskie pragmatyczne podejście do wdrażania pryncypiów z Paryża.
Zeroemisyjność jest dla nas nieakceptowalna
Europosłanka Jadwiga Wiśniewska przypomniała, że reprezentanci Parlamentu Europejskiego wezmą udział w COP24. Politycy w Brukseli przygotowali nawet swą rezolucję na szczyt. Wiśniewska wycofała jednak swój podpis, gdy do tekstu wprowadzono zapis o "zeroemisyjności gospodarki unijnej".
- Zeroemisyjność jest nieakceptowalna z naszego punktu widzenia, zbyt koszotwna - oceniła, dodając, że gdy Polska w 80 proc. wytwarza energię elektryczną z węgla, to Francja tylko w 2 proc., a np. Szwecja - w 1 proc. Te różnice wymuszają różne podejście do redukcji emisji, polską drogą powinny być m.in. nowczesne technologie węglowe, które możemy pokazać na COP24.
Prezydent Katowic, miasta - gospodarza COP24, akcentował, że patrząc obiektywnie, dokonaliśmy już w regionie ogromnego skoku w zakresie ochrony środowiska. Marcin Krupa zastrzegł, że w grudniu na szczycie Katowice staną się miejscem, z którego rozbrzmiewał będzie prawdziwy wielogłos, z szacunkiem dla innych grup społecznych i państw.
Ochrona klimatu i miejsc pracy idą w parze
- Ochrona klimatu i miejsc pracy idą w parze - stwierdził Kazimierz Grajcarek, koordynator Społecznego PRE_COP24.
- Nie opowiadamy się za żadną ze stron. Nie nam oceniać, kto jest politycznie poprawny. Nie zamykamy nikomu ust. Nie zaglądamy w legitymacje partyjne. Na tym powinna polegać wyjątkowość szczytu COP24 w Katowicach - mówił przedstawiciel związków zawodowych.
Przyznał, że związkowcom "na pewno zależy na ochronie miejsc pracy".
- Tak, emisję trzeba ograniczyć. Jednak nie w taki sposób, że potem nie będziemy już mieli własnego przemysłu. Gazy cieplarniane mogą być również półproduktami i nauka z pewnością pokaże takie możliwości ich wykorzystania podczas COP24. Nie można podchodzić bezrefleksyjnie do polityki klimatycznej - mówił Grajcarek.
- Nie zależy nam na sukcesie związków zawodowych, ale na sukcesie Rzeczypospolitej, bo przecież wszyscy jesteśmy jej obywatelami - dodał.
Niektóre pomysły niemożliwe z punktu widzenia fizyki
Profesor Józef Dubiński, prezes SITG, przedstawił naukową perspektywę podejścia do polityki klimatycznej i jej celu, jakim jest ograniczenie wzrostu temperatury globalnej o maksymalnie 2 stopnie Celsjusza do końca wieku. Ocenił, że trzeba poszukać realnej drogi, która do celu może doprowadzić, ponieważ "niektóre postanowienia, płynące do nas z Brukseli, są z punktu widzenia fizyki niemożliwe do uzyskania" (np.w gospodarce węglowej limity emisyjne CO2).
Dubiński przestrzegł, że jeśli sprawy nadal będą toczyć się po staremu, możemy doczekać w Polsce "najdrożej energii elektrycznej na świecie" z powodu opłat emisyjnych dwutlenku węgla. Naukowiec sceptycznie ocenił ideę wychwytu i składowania CO2 (CCS), bo prowadzi ona tylko do obniżenia sprawności energetyki o 10-20 proc. OZE nie stanowią rozwiązania dla każdych warunków, bo nie wszędzie na świecie jednakowo wieje wiatr i operują promienie słoneczne. Perspektywę stwarza - jak mówił prof. Dubiński - nowoczesne wykorzystywanie gazów cieplarnianych. Nauka oferuje też coraz doskonalsze Czyste Technologie Węglowe. Konieczny jest naukowy namysł i niewykluczone, że także rewizja dotychczasowego podejścia.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.